Tramwajowe zmartwychwstanie Awdiejewki

“Mało kto wierzył, że to się stanie. (…) Świeżo pomalowany i odremontowany wagon, pokasłując, postukując, wyjechał z zajezdni na trasę, gdzie oczekiwali go już pierwsi pasażerowie. (…) Nieobojętni mieszkańcy miasta przyszli się cieszyć wraz z pracownikami Awdiejewskiego Przedsiębiorstwa tramwajowo-Transportowego”.

Tak zaczyna się internetowa relacja z wydarzenia, które – cały czas pozostając w tematyce transportowej – bez wahania można określić zmartwychwstaniem. Rzeczywiście, nikt nie wierzył, że tramwaje w niewielkiej Awdiejewce pod Donieckiem jeszcze kiedyś pojadą. Bo tutejszy transport tramwajowy umierał etapami: za pierwszym razem pod koniec lat osiemdziesiątych, kiedy zrezygnowano z planów połączenia Awdiejewki z doniecką siecią tramwajów; za drugim razem w 2004 roku, kiedy demontowano linię do sąsiedniej wioski Spartak; trzeci etap agonii miał miejsce w 2014 roku – do miasteczka dotarła wojna ukraińsko-rosyjska.

W kwietniu 2016 pisałem w relacji z Donbasu: “Oprócz Doniecka i Gorłówki, na linii frontu znalazła się też niespełna czterdziestotysięczna Awdiejewka z jedną linią tramwajową (…). Niestety, wojna całkowicie ją zniszczyła, a odbudowa jest niemal niemożliwa, tym bardziej, że przyfrontowe miasta opustoszały. Nie ma już dla kogo uruchamiać tramwaju.”

Jak dobrze jest się czasem pomylić!

Dwuskład wagonów KTM5 na pętli przy czwartej bramie kombinatu koksochemicznego
Dwuskład wagonów KTM5 na pętli przy czwartej bramie kombinatu koksochemicznego
Pasażerowie opuszczają wagon na przystanku Niekrasowa. Do 2004 roku prowadziła stąd linia do wsi Spartak - później przystanek stał się ostatnim na linii
Pasażerowie opuszczają wagon na przystanku Niekrasowa. Do 2004 roku prowadziła stąd linia do wsi Spartak – później przystanek stał się ostatnim na linii

Problem Awdiejewki polega na tym, że to strategiczne miejsce. Zaraz za rogatkami miasteczka wiedzie dwupasmowa trasa z Doniecka do Gorłówki, będąca najważniejszą drogą regionu i niezwykle istotnym dla obu armii szlakiem (bitwa o drogę toczy się po dziś dzień). Tuż obok znajduje się słynne donieckie lotnisko, zmiecione z powierzchni ziemi przez wielomiesięczne ciężkie walki pomiędzy elitarnymi oddziałami armii ukraińskiej i donieckimi separatystami. No i jest jeszcze Awdiejewski Kombinat Koksochemiczny, największy taki zakład w Europie, jeśli wierzyć stronie internetowej przedsiębiorstwa.

To dla kombinatu istnieje Awdiejewka. To do kombinatu jeżdżą wszystkie tramwaje. Jeśliby nie kombinat, miasto opuściłyby resztki życia. Dlatego podczas wojny załoga przedsiębiorstwa stoczyła heroiczną walkę o utrzymanie produkcji (jeśli piece wygasną, trzeba je będzie budować od nowa, co w praktyce oznaczałoby koniec kombinatu). Fabryka była regularnie ostrzeliwana, ginęli robotnicy, działania wojenne odcięły dopływ energii i trzeba było naprędce przywozić generatory prądu. Ale udało się. Zakład przetrwał, a wraz z nim – miasto. Za czasów Związku Radzieckiego jakiś wysoki urzędnik z pewnością nadałby Awdiejewce tytuł “miasta-bohatera”.

Ponownie uruchomiono więc postapokaliptyczny awdiejewski tramwaj. Postapokaliptyczny, bo – jak to bywa w realiach wschodniej Ukrainy – kursy obsługują tylko zdezelowane wagony KTM5, infrastruktura pasażerska nie istnieje, a rozkład jazdy znają jedynie wtajemniczeni. Poza tym funkcjonuje zaledwie połowa dawnej trasy – od zajezdni tramwajowej do głównej bramy kombinatu. Ale dobre i to.

W takim otoczeniu przebiega większość uruchomionej w październiku trasy
W takim otoczeniu przebiega większość uruchomionej w październiku trasy
Awdiejewka - tramwaj objeżdża kombinat koksochemiczny
Awdiejewka – tramwaj objeżdża kombinat koksochemiczny
Po drodze z fabryki do zajezdni tramwajowej
Po drodze z fabryki do zajezdni tramwajowej

Dziwić może natomiast fakt, że tramwaje nie dojadą do… miasta. Oddany do użytku fragment torowiska biegnie skrajem pola, mijając tylko zabudowania przemysłowe i niemal nieczynny dworzec kolejowy, na który z powodu wojny dojeżdża zaledwie kilka par pociągów osobowych z kierunku Krasnoarmiejska. Dawniej linia biegła koło głównego targu oraz przez środek największych osiedli. Dzisiaj można powiedzieć, że tramwaje nie wyjeżdżają z krzaków.

Może jednak Awdiejewce się uda. Już przed wojną miasteczko sprawiało depresyjne wrażenie wyludnionego końca świata. A jednak – to ewenement w skali małych miast nie tylko Donbasu, ale i Ukrainy, a nawet całego byłego Związku Radzieckiego – na jedynej tutejszej linii kursowały dwuwagonowe składy tramwajowe. Dzisiaj trwają pracę nad przywróceniem pełnego przebiegu linii. “Pracy jest jeszcze dużo, ale kolektyw przedsiębiorstwa tramwajowego nie daje za wygraną i ze wszystkich sił stara się odbudować tę transportową arterię Awdiejewki. Można powiedzieć, że dzisiejsze wydarzenie było wyjątkowym prezentem dla starszych mieszkańców naszego miasta” – optymistycznie podkreśla autor internetowej relacji.

I tylko końcówka artykułu brutalnie sprowadza na ziemię: “na ponowne otwarcie linii tramwajowej nie przyszły władze miasta”.


Pełna wersja artykułu ukazała się w czasopiśmie “Świat kolei”, nr. 2/2017.

Ponowne uruchomienie linii miało miejsce 1 października 2016.

Zdjęcia zostały wykonane we wrześniu 2010 roku.


Ruch tramwajowy w Awdiejewce ponownie wstrzymano w 2017 roku. Tym razem – wszystko na to wskazuje – na stałe.


Zobacz też:

Krzywy Róg – tramwajem przez najdłuższe miasto Europy
Gruzini nie lubią trolejbusów
Pierwszy tramwaj Czarnej Afryki

Dodaj komentarz