“Miejskie windy”. Pionowa komunikacja miejska z przełomu wieków

W słoneczne przedpołudnie trudno przejść chodnikiem obok funikularu Bica w Lizbonie. Tłumy turystów wyciągają aparaty, robiąc setki podobnych do siebie zdjęć. Pomiędzy nimi kręcą się podejrzane typy, wypatrujące otwartych torebek i niedbale zawieszonych plecaków. Elevador da Bica to jedna z najpopularniejszych atrakcji Lizbony – kursujący po stromym zboczu niewielki wagonik wygląda naprawdę uroczo, choć większość blogów i przewodników turystycznych nieprawidłowo nazywa go “tramwajem”.

Tak naprawdę to kolej linowo-terenowa, zwana z angielska funikularem. Tego typu pojazdy najczęściej spotyka się w górach (choćby w Zakopanem), ale i w paru miastach na świecie stanowią dopełnienie komunikacji miejskiej (przykładem może być Kijów lub włoskie Bergamo). Na blogu pisałem kiedyś o japońskim funikularze w kształcie kota.

W Lizbonie jednak, jak już jego oficjalna nazwa (elevador) wskazuje, tego typu pojazdy są traktowane bardziej jak “miejskie windy”. Nie dla turystów je kiedyś wymyślono, a dla mieszkańców. Stolica Portugalii może się poszczycić trzema takimi systemami. Wszystkie zostały otwarte pod koniec XIX wieku, aby ułatwić życie mieszkańcom położonych na stromych stokach dzielnic Lizbony. Dziś obsługuje je Carris, miejski przewoźnik, odpowiedzialny także za transport tramwajowy i autobusowy.

Najmniej znana, a zarazem najstarsza ze wszystkich kolejka, Elevador do Lavra, została otwarta 19 kwietnia 1884 roku. Pierwotnie była uruchamiana za pomocą silnika parowego – jej elektryfikacja nastąpiła dopiero w 1915 roku, 31 lat po otwarciu. Trasa funikularu Lavra mierzy zaledwie 188 metrów. Jest to też najkrócej działająca lizbońska winda – ostatni wagonik rusza o 19:55.

Lizbona, Calçada do Lavra. Wagony funikularu Lavra odpoczywają po całym dniu pracy z pasażerami
Lizbona, Calçada do Lavra. Wagony funikularu Lavra odpoczywają po całym dniu pracy z pasażerami

Położona nieco bardziej na południe winda Ascensor da Glória została otwarta 24 października 1885 roku i w trakcie jednego kursu pokonuje 265 metrów. Przejazd w jedną stronę zajmuje około trzech minut. Skorzystać z funikularu Glória można najczęściej w dwunastominutowym interwale od siódmej rano do północy.

Motorniczy lizbońskiego funikularu Glória pali papierosa, oczekując na kolejny kurs w dół
Motorniczy lizbońskiego funikularu Glória pali papierosa, oczekując na kolejny kurs w dół

Trzecia, a zarazem najbardziej znana winda, to Elevador da Bica, której otwarcie nastąpiło 28 czerwca 1892 roku. Dzisiejszą popularność zapewnia jej nie tylko położenie w pobliżu punktów turystycznych, ale też rozciągający się z jej szczytu widok na malownicze ujście rzeki Tag. Stroma góra, śródziemnomorska zabudowa z wiszącymi balkonami, rozlewająca się w tle woda, no i zabytek techniki – czy można się dziwić, że turyści tłumnie przybywają na górną stację funikularu?

Pomimo wczesnej godziny porannej, wokół funikularu Bica zaczyna się pojawiać coraz więcej turystów
Pomimo wczesnej godziny porannej, wokół funikularu Bica zaczyna się pojawiać coraz więcej turystów

Dla kogo to wszystko?

O ile turystyczna przydatność miejskich kolei linowo-terenowych jest w dzisiejszych realiach bezdyskusyjna, zawsze zastanawiają mnie powody, dla których ktoś kiedyś zdecydował się taki system zbudować. Lizbońskie “miejskie windy” powstały w ciągu istniejących ulic, po których łatwo można się wspiąć. Piesze pokonanie 188 metrów trasy funikularu Lavra nie powinno zająć więcej niż 4-5 minut. Tymczasem średni czas oczekiwania na odjazd kolejnego wagonika wynosi 15 minut, a do tego trzeba dodać jeszcze parę minut jazdy w żółwim tempie.

Wspomniane “4-5 minut” dotyczy oczywiście czasu spaceru dla sprawnego, względnie młodego osobnika. Co ze starszymi, niepełnosprawnymi, kontuzjowanymi mieszkańcami stolicy? Dla nich możliwość podjazdu pod stromą górę z pewnością może być bardzo pomocna.

Tyle tylko, że cała Lizbona leży pomiędzy stromymi wzniesieniami, a funikulary powstały zaledwie trzy. Dlaczego akurat w tych miejscach? Łatwiej byłoby to zrozumieć, gdyby trasy łączyły na przykład dworzec kolejowy z popularnym placem, jednak wszystkie trzy opisywane “miejskie windy” leżą na uboczu. Jaką rolę mogły pełnić w komunikacji miasta z przełomu XIX i XX wieku?

W teorii sprawnej komunikacji niezwykle ważną rolę gra częstotliwość i dostępność pojazdu dla pasażera. Jeżeli na miejskiej linii tramwajowej pojawia się jeden wagon na godzinę, mieszkańcy wiedzą, że nie mogą na nim w stu procentach polegać. Wówczas zaopatrują się w samochody, rowery, albo przyzwyczajają do pieszych spacerów. Jeśli jednak na tej samej linii tramwaj pojawi się co dziesięć minut, większa liczba pasażerów uzna korzystanie z miejskiego transportu za oczywistość. Nawet gdy tramwaj ucieknie im przed nosem, za chwilę pojawi się kolejny.

Nie jest łatwo przełożyć bezpośrednio tę teorię na miejskie funikulary. W ich przypadku najważniejsza powinna być ilość tras, aby skutecznie obsłużyć mieszkańców wielu dzielnic położonego na zboczach miasta. Dużo lepiej od Lizbony poradziło sobie z tym chilijskie Valparaíso. W tym urokliwym mieście nad oceanem swego czasu kursowało aż trzydzieści kolejek, łączących wyżej i niżej położone dzielnice miasta.

Światowa stolica “miejskich wind”

Valparaíso to w wolnym tłumaczeniu “rajska dolina”. Trudno dziwić się tej nazwie – centrum, położone nad samym oceanem, otaczają strome wzgórza, zabudowane urokliwymi, wielokolorowymi domami. Od końca XIX wieku ich mieszkańcy w codziennej drodze do pracy mogą się wspomóc licznymi “miejskimi windami”, zwanymi tutaj właśnie tak – ascensores (hiszp. “windy”).

W porównaniu do funikularów z Chile, nawet najkrótsza trasa z Lizbony może wydawać się wyjątkowo długa. Przypomnę: funikular Lavra pokonuje 188 metrów, tymczasem najdłuższa obecnie działająca kolejka z Valparaíso, funikular Artillería, mierzy zaledwie 175 metrów. Pozostałe najczęściej mieszczą się w przedziale od 50 do 70 metrów.

Jednak, w przeciwieństwie do Lizbony, chilijskie funikulary nie powstawały w ciągach ulic, a na stromych zboczach, po których trudno byłoby wejść człowiekowi. Ich użyteczność jest więc o tyle większa, że skorzystanie z “miejskiej windy” pozwala ominąć dużo dłuższą, krętą drogę zejściową. Niektóre kolejki, z potężnym funikularem Villaseca na czele, zbudowano nawet nie na ziemi, a na specjalnej kratownicy, która dodaje miastu wyjątkowego, nieco steampunkowego charakteru (warto przy okazji przypomnieć, że w Valparaíso po dziś dzień kursują najstarsze na świecie trolejbusy).

Niestety, nie wszystkie funikulary z Valparaíso dotrwały do czasów współczesnych. Niemal połowa z nich została całkowicie zdemontowana. Niektóre, takie jak wspomniana Villaseca, znajdują się w bardzo złym stanie technicznym i oczekują niezbędnego remontu. Z pomocą może im przyjść wzrastający ruch turystyczny i wizja promocji Valparaíso jako swoistego “Paryża Ameryki Południowej”, z całym romantyzmem wąskich uliczek i dawnych drewnianych kolejek.

Masywna kratownica nieczynnego funikularu Villaseca przesłania widok na port w Valparaíso
Masywna kratownica nieczynnego funikularu Villaseca przesłania widok na port w Valparaíso
Na szczycie funikularu Villaseca widać unieruchomiony wagonik
Czynny pozostaje na przykład ascensor Cordillera z 1886 roku. To widok na górną stację "miejskiej windy"
Czynny pozostaje na przykład ascensor Cordillera z 1886 roku. To widok na górną stację “miejskiej windy”
A tak prezentują się kursujące wagoniki
A tak prezentują się kursujące wagoniki
Trasa ascensora Reina Victoria mierzy zaledwie 55 metrów
Trasa ascensora Reina Victoria mierzy zaledwie 55 metrów
Stacje chilijskich funikularów to żywe pomniki techniki przełomu XIX i XX wieku
Stacje chilijskich funikularów to żywe pomniki techniki przełomu XIX i XX wieku
Niestety, wiele funikularów z Valparaíso nie przetrwało w świecie współczesnej ekonomii. Dostępu na dawną stację Los Lecheros broni płot
Niestety, wiele funikularów z Valparaíso nie przetrwało w świecie współczesnej ekonomii. Dostępu na dawną stację Los Lecheros broni płot
Nieczynny ascensor Los Lecheros widziany z góry
Nieczynny ascensor Los Lecheros widziany z góry
Czynny po dziś dzień funikular Barón z 1906 roku był pierwszą "miejską windą" w Valparaíso uruchamianą przy pomocy elektryczności
Czynny po dziś dzień funikular Barón z 1906 roku był pierwszą “miejską windą” w Valparaíso uruchamianą przy pomocy elektryczności
Dziś dolna stacja kolejki Barón mieści się na tyłach wielkiego centrum handlowego
Dziś dolna stacja kolejki Barón mieści się na tyłach wielkiego centrum handlowego
Położony koło portu ascensor Artillería był nieczynny podczas mojej wizyty w Valparaíso. Dziś można się już nim przejechać
Położony koło portu ascensor Artillería był nieczynny podczas mojej wizyty w Valparaíso. Dziś można się już nim przejechać
W obu wspomnianych miastach, prócz funikularów, działają także bardziej dosłowne "miejskie windy", kursujące pionowo w osobno postawionym szybie. W Lizbonie jest to Elevador de Santa Justa, a w Valparaíso - widoczny na zdjęciu ascensor Polanco. Winda ma trzy przystanki, z których środkowy jest zlokalizowany na poziomie chodnika, do górnego trzeba dojść przewieszonym w powietrzu mostkiem, a do dolnego prowadzi tunel
W obu wspomnianych miastach, prócz funikularów, działają także bardziej dosłowne “miejskie windy”, kursujące pionowo w osobno postawionym szybie. W Lizbonie jest to Elevador de Santa Justa, a w Valparaíso – widoczny na zdjęciu ascensor Polanco. Winda ma trzy przystanki, z których środkowy jest zlokalizowany na poziomie chodnika, do górnego trzeba dojść przewieszonym w powietrzu mostkiem, a do dolnego prowadzi tunel

Mapa funikularów w Valparaíso, wraz z dokładniejszymi opisami oraz dokumentacją zdjęciową, dostępna jest tutaj.


Blog utrzymuje się bez reklam i artykułów sponsorowanych. Posiadam za to konto na Patronite. Uważam, że to uczciwa forma wsparcia twórców, których treści lubimy :)


Zobacz też:

Valparaíso – trolejbusowa podróż w czasie
Bye bye, Lutomiersk. Koniec ery tramwajów podmiejskich w Polsce?
Krzywy Róg – tramwajem przez najdłuższe miasto Europy
O psie, który jest koleją
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

1 komentarz

  1. Krzysztof says: Odpowiedz

    Super wpis, jak zawsze zresztą! W temacie miejskich wind polecam jeszcze Genuę – nie wspomniałeś o niej, więc jest mała szansa że jeszcze w niej nie byłeś. Kursuje tam sporo wind miejskich, w tym jedna bardzo wyjątkowa – w połowie trasy z windy wyjeżdża wagon i winda staje się kolejką. Oprócz tego jest małe metro, w którym pociągi wyglądają jak zwykłe tramwaje i przepiękna linia kolejowa na Casellę obsługiwana przez klimatyczne pociągi.

Dodaj komentarz