Są niemal wszędzie - w każdej bramie, na każdej ulicy. Wśród biedniejszej zabudowy i na głównych arteriach. Koty ze Stambułu zdążyły już zapracować na status symbolu miasta.
Jest wpół do szóstej rano, słońce jeszcze nie wzeszło. Idę przez budzące się do życia Hanoi - hałaśliwe, pełne wszędobylskich skuterów ośmiomilionowe miasto.
To była dramatyczna decyzja: kiedy usłyszałem, że Rosjanie planują zamknąć japońską kolej na Sachalinie, szybko podjąłem decyzję o dalekiej podróży. Bo drugiej takiej kolei na świecie nie było! Sachalińską wąskotorówkę wyróżnia wyjątkowa historia, unikatowe lokomotywy, a wreszcie spektakularny koniec.
Ochroniarz zajezdni tramwajowej w Ust-Kamienogorsku (wschodni Kazachstan, prawie 4200 kilometrów w linii prostej z Warszawy) spogląda na mnie z klasyczną dla ochroniarzy mieszanką znudzenia i podejrzliwości.
Jakie to uczucie móc porozmawiać po polsku 9 tysięcy kilometrów od domu? W najdalszej części Rosji Julia i Jewgienij przyjęli mnie jak króla, bo - choć posiadają rosyjskie paszporty - czują się głęboko związani z Polską.