Akarmara. Ruskie safari

Ja jestem z Akarmary, mówi Wiktor jeszcze w knajpie koło dworca autobusowego w Tkwarczeli, pojadę tam z wami. Tysiąc rubli za przejażdżkę w dwie strony. Dobra, może być osiemset. Samochód na wodę nie pojedzie. A ja? A ja z czego mam żyć?