• Ameryka Południowa
  • Potosí – sumienie warte oranżadę

    Starszy górnik mógł mieć koło trzydziestki, młodszy sam się przyznał do wieku - zaledwie szesnaście lat. Po ich czołach ściekał pot, szorstkie dłonie trzymały kilofy, policzki wypełniały żute godzinami liście koki. Obaj mężczyźni zawzięcie fedrowali litą skałę, walcząc z pyłem, głodem i niebezpieczeństwem śmierci, która nadejść mogła z najbardziej nieoczekiwanej strony. Od czasu do czasu posyłali niemrawe uśmiechy turystom z bogatych krajów, dla własnej przyjemności zapędzonym w mroczne korytarze.
  • Ameryka Południowa
  • Andyjskie tajemnice. O kolei w Peru i Boliwii

    Zacienione doliny boliwijskich i peruwiańskich Andów kryją w sobie niejedną zagadkę, również z dziedziny kolejnictwa. Nie spotka się tutaj nowoczesnych, zelektryfikowanych szlaków – większość stacji może jedynie wspominać swoją dawną wielkość.  Jednak dla miłośników z zapędem archeologicznym, to tutaj kryje się legendarne kolejowe Eldorado – pełne egzotycznych, nieodkrytych jeszcze konstrukcji, niepilnowanych przez nikogo dziewiętnastowiecznych parowozów... A wszystko to na wysokości nawet pięciu tysięcy metrów nad poziomem morza.
  • Ameryka Południowa
  • Boliwijski targ czarownic – z wizytą w sklepiku diabła

    Boliwia. Kraj niejednorodny, pełen tajemnic i dziwactw, zagadkowych zwyczajów, niezwykłych miejsc. Lokalne tradycje nie zdążyły tu jeszcze zaniknąć. Andyjskie miasta, nawet gdy przyprószone turystycznym lukrem, wciąż zachowują swój unikalny charakter. Nie inaczej jest ze słynnym Mercado de Brujas, targiem czarownic ukrytym w plątaninie uliczek starej części La Paz. Po dziś dzień można tu kupić magiczne proszki, amulety, elementy czarnomagiczne, no i namiętnie obfotografywane przez turystów suszone płody lam. Warto zajrzeć do wnętrza sklepików, bo religijny synkretyzm w wykonaniu Indian jest nawet ciekawszy niż magiczne ingrediencje.
  • Ameryka Południowa
  • Kolorowy zawrót głowy

    Boliwijskie ulice to mało wyjątkowy chaos. Często czytuję napisane z przejęciem artykuły o miejscach, gdzie zasady ruchu ulicznego nie obowiązują; tymczasem wystarczy pojechać do Lwowa, tam też prawo drogowe nie jest najchętniej przestrzegane. Nie będę więc opisywał symfonii klaksonów, jaką dostaje się po uszach w boliwijskich miastach. Tam zwraca uwagę co innego - prawdziwy południowoamerykański król szos!