Boliwijski targ czarownic – z wizytą w sklepiku diabła

Boliwia. Kraj niejednorodny, pełen tajemnic i dziwactw, zagadkowych zwyczajów, niezwykłych miejsc. Lokalne tradycje nie zdążyły tu jeszcze zaniknąć. Andyjskie miasta, nawet gdy przyprószone turystycznym lukrem, wciąż zachowują swój unikalny charakter. Nie inaczej jest ze słynnym Mercado de Brujas, targiem czarownic ukrytym w plątaninie uliczek starej części La Paz. Po dziś dzień można tu kupić magiczne proszki, amulety, elementy czarnomagiczne, no i namiętnie obfotografywane przez turystów suszone płody lam. Warto zajrzeć do wnętrza sklepików, bo religijny synkretyzm w wykonaniu Indian jest nawet ciekawszy niż magiczne ingrediencje.

Suszone płody lam
Suszone płody lam

W niewielkim kramie przy ulicy Linares panował półmrok. Regały po sufit zastawione były tajemniczymi paczuszkami. Zewsząd zwisały powykręcane płody lam, tradycyjnie uważane za przynoszące szczęście (Boliwijczycy wmurowują je w fundamenty nowopowstających budynków). Pogańskie wota dziękczynne mieszały się z katolickimi – obok woskowej czaszki leżały medaliki z wizerunkami świętych; niedaleko od półki z proszkami o nazwie “Ziemia umarłych” stała przepasana wstążką w kolorze boliwijskiej flagi figura Matki Boskiej. Właścicielka sklepu, ubrana w kolorowe ponczo i tradycyjny melonik, z lekkim niepokojem obserwowała moją krzątaninę.

– Czy czarownica może być katoliczką? – zadałem w końcu to niezręczne pytanie.
– Nie, nie może być – niepewnie odrzekła sprzedawczyni. – Czarownice wierzą w siły ziemi, w Pachamamę, w księżyc i słońce.
– Dlaczego więc mogę tu kupić zarówno ofiary dla Pachamamy, jak i obrazki ze świętymi? – naciskałem, licząc na bardziej konkretną odpowiedź, lecz Indianka tylko wzruszyła ramionami i skryła się w cieniu. Przyjezdnemu niełatwo nawiązać znajomości z zamieszkującymi andyjskie doliny Indianami Keczua i Ajmara. Lud to skryty, silnie strzegący swej odrębności kulturowej. Tego typu rozmowy z poznanymi na ulicy ludźmi rzadko kiedy prowadzą do konkretnych wniosków. Także fotografowanie nie spotyka się zazwyczaj z aprobatą – aby móc robić zdjęcia w sklepach, musiałem sprzedawczyniom składać obietnice, że na pewno coś kupię.

Za truchłami stoją perfumy, podobno pomagające nabywcy zarobić więcej pieniędzy
Za truchłami stoją perfumy, podobno pomagające nabywcy zarobić więcej pieniędzy

Jeśli wierzyć oficjalnym statystykom, niemal 95% mieszkańców Boliwii to chrześcijanie. Katolicyzm w ich wydaniu jest szalony, kolorowy i głośny. Nierzadko ma się wrażenie, całkiem zresztą słuszne, że Boga wielbi się tutaj na pokaz, aby zwrócić uwagę sąsiadów i przypadkowego przechodnia. Uwielbienie religijne Boliwijczycy wyrażają śpiewem, fiestami ulicznymi, plakatami i napisami umieszczonymi w miejscach publicznych. Jednak, choć kościół lub kaplica znajduje się w prawie każdej wiosce, na równi z Chrystusem czczona jest Pachamama. Dogmaty z dalekiego Watykanu traktowane są tutaj wybiórczo, dlatego nikomu nie przeszkadza, że magiczne proszki służące do uśmiercenia niewiernego kochanka stoją zaraz obok medalików z Najświętszą Panienką.

Pogański charakter sklepu nie przeszkadza właścicielce wystawić figury Matki Boskiej
Pogański charakter sklepu nie przeszkadza właścicielce wystawić figury Matki Boskiej

Każdy znajdzie coś dla siebie na ulicy Linares. Są proszki, które, wcierane w klatkę piersiową, zapewnią nabywcy przypływ pieniędzy, odwzajemnione uczucie ukochanej osoby, szczęście w pracy. Nie brakuje oczywiście afrodyzjaków – namiętność mogą zapewnić różnorakie mieszanki lub czarne świeczki o kształcie męskiego przyrodzenia. Te ostatnie, jak instruuje dołączona do nich ulotka, pomagają w owładnięciu drugiej osoby miłosnym szałem, lub wręcz w dominacji. Czarna magia obecna jest pod postacią mikstur pomagających w uśmierceniu kogoś na odległość. Inne specyfiki przydatne będą przy wywoływaniu duchów. Niestety, od milczących Indianek ciężko uzyskać informacje na temat sposobu użycia poszczególnych towarów.

W bardziej zwyczajnej części sklepu wystawione są zioła. Jeśli wierzyć opakowaniom, stanowią one znakomite remedium na wszelakie schorzenia, od reumatyzmu po problemy żołądkowe. Do ich przygotowania wykorzystuje się nie tylko rośliny znane z polskich zielarni, ale i bardziej nietuzinkowe ingrediencje, takie jak krew byka, zapewniająca siłę i witalność prawdziwym mężczyznom.

Na targ czarownic prędzej czy później trafi każdy odwiedzający La Paz turysta. To jedna z głównych atrakcji boliwijskiej stolicy, opisana w każdym przewodniku i wielu internetowych relacjach. Niestety, ze względu na popularność miejsce straciło już nieco ze swego dawnego charakteru. W pierwszym rzędzie od strony ulicy wystawione są pocztówki i turystyczne pamiątki – dopiero zacienione wnętrza sklepików skrywają w sobie tajemne mikstury. Rozczarują się tutaj poszukiwacze prawdziwie magicznej atmosfery, ale podróżnicy z zacięciem etnograficzno-antropologicznym na pewno pokochają Mercado de Brujas.

Proszki na zniszczenie, dominację...
Proszki na zniszczenie, dominację…
Woskowa czaszka sąsiaduje z wizerunkami katolickich świętych
Woskowa czaszka sąsiaduje z wizerunkami katolickich świętych

Niektóre proszki pomagają przywoływać duchy
Niektóre proszki pomagają przywoływać duchy

Sugestywnie opisane medykamenty
Sugestywnie opisane medykamenty

Kadzidełka na „cudowne ręce”, rozkwitanie, pieniądze, miłość, oraz „otwarcie drogi”
Kadzidełka na „cudowne ręce”, rozkwitanie, pieniądze, miłość, oraz „otwarcie drogi”

 


Zobacz też:

Właściciel jednego z mięsnych kramów na targu w Potosí musi być bardzo religijnym człowiekiem.

 

 

Sztuka mięs – fotoreportaż z peruwiańskich i boliwijskich targów spożywczych

 

 

Dodaj komentarz