Wzgórza Golan. Eksplorując pole bitwy

Przy skrzyżowaniu izraelskich dróg krajowych numer 87 i 98 utworzyły się długie kolejki zaparkowanych samochodów osobowych. Dziesiątki młodych Izraelczyków rozkoszują się tu świeżo spadłym śniegiem – lepią bałwana, rzucają śnieżkami, całym ciałem padają w śnieg. Tuż obok tego pejzażu śnieżnej radości stoi stary czołg Centurion, którego smętnie zwisająca lufa wskazuje terytorium nieodległej Syrii. To typowy obraz z podróży do Izraela – raj zmienia się w piekło, piekło zmienia się w raj. Wojna czołgów przeistoczyła się tu w bitwę na śnieżki…

Dla izraelskich rodzin głęboki na dwadzieścia centymetrów śnieg to anomalia, zdarzająca się tylko raz do roku i to w najwyższych punktach kraju. Takich jak Wzgórza Golan.

– Śnieg? Pierwszy raz zobaczyłem go, gdy miałem dwadzieścia kilka lat i służyłem w wojsku na Wzgórzach – mówi mieszkający w Hajfie Jewgienij, jeden z wielu tym mieście postradzieckich imigrantów. – Urodziłem się w pustynnym rejonie Uzbekistanu, gdzie nigdy nie pada. Po przeprowadzce do Izraela zamieszkałem w Hajfie. Nie zdarzyło się, by temperatura spadła tu poniżej zera.

Graffiti na jednym z opuszczonych wojskowych budynków na Wzgórzach Golan. Ciężko niestety rozczytać, co myśli żołnierz
Graffiti pokrywające jeden z opuszczonych wojskowych budynków na Wzgórzach Golan. Trudno niestety rozczytać, co myśli żołnierz

Poza śniegiem prawie nic tutaj nie ma. Parę skromnych osiedli izraelskich, pola minowe, zrujnowany meczet, wraki czołgów, opuszczone bazy wojskowe… Pole bitwy, nic więcej. Ciężkie walki toczyły się tutaj dwukrotnie – za pierwszym razem w 1967 roku, podczas wojny sześciodniowej, kiedy to Izraelczycy w ciągu zaledwie dwóch dób pokonali broniącą się na wzgórzach armię syryjską. Druga potyczka miała miejsce sześć lat później, jesienią 1973 roku, kiedy Żydzi w spokoju świętowali jedno z najważniejszych swych świąt, Jom Kippur (czyli po polsku, o ironio, Dzień Pojednania!), a połączone siły syryjsko-egipskie znienacka najechały terytorium Izraela. Choć strona arabska dysponowała niemal dwukrotnie większą armią, i tym razem starcie zakończyło się zwycięstwem państwa żydowskiego. Od tej pory nikt nie kwestionuje całkowitej izraelskiej kontroli nad obszarem wzgórz Golan, choć prawa do niego roszczą sobie zarówno Syria, jak i Liban. Oficjalnie teren uznany jest jako sporny i według społeczności międzynarodowej nie wchodzi w skład państwa Izrael.

Powód, dla którego na zboczach wzgórz poległy tysiące żołnierzy, jest jeden – strategiczne położenie. Rozmieszczona na szczytach artyleria może w razie wojny z Syrią ostrzeliwać Damaszek. Jednak nie na działaniach ofensywnych zależy Izraelczykom. Dużo ważniejsza jest dla nich obrona – gdyby to Arabowie sprawowali kontrolę nad obszarem Wzgórz Golan, w polu rażenia znalazłyby się miasta i osiedla w całym północnym Izraelu.

Czołg Centurion pozostawiony koło skrzyżowania dróg
Czołg Centurion (a właściwie Sho’t – jego izraelska odmiana) pozostawiony koło skrzyżowania dróg
We wnętrzu czołgu
We wnętrzu czołgu

Kilkaset metrów od turlających się w śniegu dzieci rozpoczyna się utworzona w 1973 roku strefa zdemilitaryzowana ONZ. Za nią, dwa kilometry na wschód, jest już Syria. A jeśli pojechać kilka kilometrów na północ, przy dobrej widoczności można dojrzeć opuszczone syryjskie miasto Al-Kunajtra, na którego przykładzie Syryjczycy oparli antyizraelską machinę propagandową. Jeszcze parę lat temu zdarzało się ponoć, że do Kunajtry zwożono grupy żądnych emocji turystów. Zwiedzanie możliwe było tylko z przewodnikiem, dyktującym podczas wycieczki antyżydowską wersję najnowszej historii Wzgórz Golan.

Jadąc w drugą stronę, na południowy zachód, po paru kilometrach dojrzy się stojący przy drodze numer 87 zrujnowany meczet. Gdyby nie minaret, trudno byłoby poznać, że to zbiorowisko gruzów było niegdyś muzułmańską świątynią. Wieża zachowała się jednak w nienajgorszym stanie, a z góry widać całą okolicę. Białe pola, odgrodzone od drogi drutem kolczastym i tabliczkami z napisem “Uwaga, miny!” w trzech językach, tu i ówdzie upstrzone są zgliszczami dawnej wsi. To pozostałości po wiosce Husniya, zamieszkałej już od czasów Imperium Rzymskiego, jak dowodzą prowadzone nieopodal badania archeologiczne. Historia tego miejsca skończyła się w 1967 roku, podczas pierwszej potyczki o Wzgórza. Druga wojna przeorała byłą wieś setkami czołgowych gąsienic, ale ich śladów już nie widać – zakryły je wiecznie zielone eukaliptusy.

Widok ze szczytu minaretu...
Widok ze szczytu minaretu…
...na pozostałości wioski Husniya
…na pozostałości wioski Husniya
Meczet w Husniya widziany od strony drogi
Meczet w Husniya widziany od strony drogi

W Husniya znajduje się też zrujnowana baza wojskowa: kilkanaście baraków mieszkalnych, zrujnowana stołówka, warsztat, budynki techniczne i najciekawsze – kilka naziemnych fortyfikacji zbudowanych w kształcie piramidy. Ściany zabudowań ozdabiają żołnierskie rysunki.

Jeśliby dysponować większą ilością czasu i pieniędzy, można by na Golanie odwiedzić i opisać dziesiątki takich miejsc. Wraki czołgów usunięto z poboczy głównych dróg, ale już kilkaset metrów dalej, w polu, znajdzie się ich pełno. Wiem o co najmniej dwóch innych nieczynnych bazach wojskowych. No i są też bunkry, schrony, niewielkie fortyfikacje. Problem tylko w tym, że na Wzgórza Golan trudno jest dojechać. Prawie nikt tu nie mieszka, więc autobusy, jeśli w ogóle są, kursują bardzo rzadko, a przy okazji nie należą do najtańszych. Najlepiej wybrać się tutaj z namiotem i dużą ilością czasu wolnego, ewentualnie na kilka dni wypożyczyć samochód. Trzeba uważnie patrzeć pod nogi i mieć na względzie ewentualne zatrzymanie przez izraelskich wojskowych…

Natomiast przed wejściem do czołgu należy się upewnić, czy w środku nie doświadcza rozkoszy miejscowa para zakochanych.

Brama wjazdowa do opuszczonej izraelskiej jednostki wojskowej
Brama wjazdowa do opuszczonej izraelskiej jednostki wojskowej
Opuszczone fortyfikacje
Nieużywane od lat fortyfikacje
Wewnątrz nieczynnej bazy wojskowej
Wewnątrz nieczynnej bazy wojskowej

Wystarczy zjechać kawałek w dół, by cały śnieg nagle zniknął. Wraki, w przeciwieństwie do niego, są wszędzie
Wystarczy zjechać kawałek w dół, by cały śnieg nagle zniknął. Wraki, w przeciwieństwie do niego, są wszędzie

1 komentarz

  1. Снег, зеленые деревья, голубое небо,.. красивые фотографии мира исчезнувшей цивилизации на какой-то похожей планете ;)

Dodaj komentarz