Sachalin. Naftowe kontrasty Rosji

Z jednej strony – opustoszałe, zrujnowane miasteczka. Z drugiej – szalona drożyzna, najwyższe pensje w Rosji i zamknięte osiedla bogaczy. Położona na skraju kontynentu wyspa Sachalin to rosyjskie kontrasty w pigułce.

Samolot ląduje o 21:25. Przed lotniskiem czeka na mnie Artiom. Poznaliśmy się podczas mojego poprzedniego pobytu na wyspie.

Jest sobotni wieczór, więc prosto z lotniska jedziemy na imprezę. Ta odbywa się na osiedlowym podwórku. Byle kto nie ma tu jednak wstępu. Wokół wznoszą się klasyczne sowieckie bloki z lat 80tych, ale ten jeden, za którym siadamy z Artiomem, jest wyjątkowy. To enklawa dla wybranych.

– Na pewno jesteś głodny, chodź – ciągnie mnie za rękaw jedna z dziewczyn. Ma na imię Ksenia, jest przed trzydziestką, i może się poszczycić niebanalną urodą. Pewna siebie, roześmiana i bardzo głośna, tego wieczora zachowuje się jak królowa Sachalinu. Wchodzimy po schodach na czwarte piętro, a następnie – bez pukania – do jednego z mieszkań.

– Przyprowadziłam wam Polaka – krzyczy Ksenia, płynnie przechodząc na angielski. – Nakarmcie go.

Rozglądam się wokół. Przy stole siedzą dwie kobiety i trzech mężczyzn. Rosjanka, dwóch Szkotów, małżeństwo z Malezji. Na stole malezyjskie dania: kurczak w ostrym sosie curry, mocno przyprawiony ryż, zapieczona ryba oraz sałatka z warzyw i śmietany.

Czuję się, jakbym na chwilę wyjechał z Rosji.

Wyspa na końcu kontynentu

Sachalin to jedno z najbardziej oddalonych terytoriów Federacji Rosyjskiej. Do Moskwy jest stąd 6650 km w linii prostej (do Warszawy – 7680 km). Osiem godzin różnicy czasu względem stolicy Rosji.

Blisko jest za to do Japonii. Południowy brzeg Sachalinu od północnych brzegów wyspy Hokkaido oddziela zaledwie czterdziestokilometrowa cieśnina La Perouse’a. Jeśli spojrzeć na mapę, można dojść do wniosku, że Sachalin stanowi naturalne przedłużenie łańcucha wysp japońskich. Stąd wieloletnie spory terytorialne Rosjan z Japończykami, a nawet krótki okres wspólnego zarządzania wyspą.

Jednak, zarówno z japońskiego, jak i rosyjskiego punktu widzenia, wyspa zawsze pozostawała na uboczu. Oba narody zaczęły kolonizować teren Sachalinu dopiero w XIX wieku. Nierzadko przy pomocy więźniów – rosyjska część stała się miejscem zsyłek i katorgi (przebywał tu m.in. pisarz Anton Czechow czy polski etnograf Bronisław Piłsudski, brat przyszłego marszałka).

I pewnie po dziś dzień wyspa pozostałaby na skraju czyichkolwiek interesów, gdyby nie bogactwo surowców naturalnych.

Jużnosachalińsk to stolica regionu i największe miasto na wyspie. W jego aglomeracji mieszka ponad 300 tys. ludzi, czyli około 60% całej populacji Sachalinu
Jużnosachalińsk to stolica regionu i największe miasto na wyspie. W jego aglomeracji mieszka ponad 300 tys. ludzi, czyli około 60% całej populacji Sachalinu
Lenin stojący na placu przed jużnosachalińskim dworcem podkreśla trwającą od ponad 70 lat rosyjską władzę nad wyspą
Lenin stojący na placu przed jużnosachalińskim dworcem podkreśla trwającą od ponad 70 lat rosyjską władzę nad wyspą

Dopóki w Rosji jest ropa, ja jestem w Mediolanie

Spośród uczestników imprezy na blokowym podwórku, większość stanowią przedstawiciele koncernów naftowych. To kasta wybranych, jednak w jej skład rzadko kiedy wchodzą rodowici Sachalińcy. Artiom przyjechał z Orska w centralnej części Rosji. Jego przyjaciel Nursułtan, nazwany tak na cześć prezydenta Kazachstanu, pochodzi z Ufy niedaleko kazachskiej granicy. Ksenia to swoisty wyjątek w towarzystwie – jest rodowitą Sachalinką – ale jej chłopak Robert przyjechał ze Szkocji (od dziesięciu lat pracuje w Jużnosachalińsku; pomimo tego, nie mówi po rosyjsku). W branży naftowej pracują również Malezyjczycy, gospodarze kolacji. Nie brakuje sporej reprezentacji amerykańskiej.

Blok z ogrodzonym podwórkiem nie wyróżnia się specjalnie na pierwszy rzut oka. Moi nowi znajomi nie należą jednak do najwyższej warstwy pracowników naftowych – ci mieszkają w tak zwanej “amerykańskiej wiosce”, czyli luksusowym osiedlu Olimpia na obrzeżach Jużnosachalińska.

– Dopóki w Rosji jest ropa, ja jestem na Sachalinie – żartuję, a obecni na imprezie Rosjanie wybuchają śmiechem. Żart się udał – to nawiązanie do popularnej w Rosji satyrycznej piosenki. W oryginalnym teledysku teledysku młoda Rosjanka spaceruje po włoskich butikach, płacąc za zakupy wylewającą się z torebki ropą naftową, i komentując: “jeśli jestem w Mediolanie, to znaczy, że w Rosji jest ropa”.

Artiom pracuje w amerykańskiej korporacji ExxonMobil. Na podwórku są też przedstawiciele Rosnieftu, Gazpromu i Shella. Nie rozmawiają o pracy: naftowe tajemnice pozostają w biurze.

Zapytany o zarobki, Artiom odpowiada wprost: – Rosjanie na średnich stanowiskach, tacy jak my, mogą zarobić od tysiąca do pięciu tysięcy dolarów miesięcznie. Nie wiem, ile zarabiają Amerykanie i inni obcokrajowcy. Zapewne więcej.

W miejscowych barach można kupić wódkę, sprzedawaną w "baryłkach po ropie"
W miejscowych barach można kupić wódkę, sprzedawaną w “baryłkach po ropie”

Najwyższe płace w Rosji?

Zarobki od czterech do dwudziestu tysięcy złotych nie wydają się być szczególnie imponujące dla branży wydobywczej. Mowa jednak o średniej półce naftowych specjalistów. Poza tym, w warunkach rosyjskich to bardzo przyzwoita zapłata. Potwierdzają to badania, o których w październiku zeszłego roku poinformowała agencja RIA Novosti: Jużno-Sachalińsk zajął pierwsze miejsce w całej Rosji pod względem wysokości średniej zapłaty. Przeciętny mieszkaniec miasta zarabia 80 tys. rubli, czyli niemal 5 tys. złotych.

Otwarte pozostaje pytanie o medianę płac. Sachalińcy, którzy pełnią bardziej przyziemne role, takie jak sprzedawczyni w sklepie, sprzątaczka czy pracownik administracyjny, otrzymują płace w okolicach 20 tys. rubli (około 1200 złotych). To niewiele, tym bardziej, że miejscowe ceny zdecydowanie nie należą do niskich.

Poranne zakupy w osiedlowym markecie w Jużno-Sachalińsku wyniosły mnie 290 rubli (ok. 17 zł). Do koszyka włożyłem trzy produkty: chleb, mleko i sok. Za wynajem jednopokojowego mieszkania na obrzeżach miasta Artiom płaci ponad 30 tys. rubli (niecałe 2 tys złotych). Tania jest za to benzyna (w przeliczeniu 2,60 zł za litr) oraz transport miejski (1,15 zł za bilet).

Te trzy niewielkie nektarynki kosztują w osiedlowym markecie w Jużnosachalińsku 589 rubli, czyli 35 złotych. Owoce to na wyspie jedna z najdroższych kategorii towarów spożywczych. Kilogram zwykłych jabłek zazwyczaj kosztuje powyżej 12 złotych
Te trzy niewielkie nektarynki kosztują w osiedlowym markecie w Jużnosachalińsku 589 rubli, czyli 35 złotych. Owoce to na wyspie jedna z najdroższych kategorii towarów spożywczych. Kilogram zwykłych jabłek zazwyczaj kosztuje powyżej 12 złotych

Bogactwo wschodu, bieda zachodu

Z komfortowych bloków Jużno-Sachalińska przenieśmy się na chwilę do miasteczka Czechow na zachodnim wybrzeżu wyspy. To jedno z tych miejsc, którego czas skończył się wraz z upadkiem Związku Radzieckiego. Ostatnie dane mówią o trzech tysiącach zameldowanych tu obywatelach. To trzykrotnie mniej, niż w 1989 roku. Co więcej, informacje na ten temat pochodzą z 2013 roku, a dalszy spadek liczby ludności wydaje się być nieuchronny. Upadek podkreśla zwłaszcza administracyjna decyzja z 2004 roku o pozbawieniu Czechowa statusu miasta.

Czechow, zachodnie wybrzeże Sachalinu. Opuszczone zakłady przemysłowe przeglądają się w wodach Morza Japońskiego
Czechow, zachodnie wybrzeże Sachalinu. Opuszczone zakłady przemysłowe przeglądają się w wodach Morza Japońskiego

Zachodniemu wybrzeżu się nie poszczęściło. Podczas gdy po wschodniej stronie Sachalinu rozpoczęto wydobycie ropy naftowej, zachód utracił cały swój przemysł oraz infrastrukturę. Na wschodzie wyremontowano kolej, pobudowano nowe drogi, miasta ożywił napływ gotówki. Miasta takie jak Czechow, nieistniejące w planie rozwoju regionu, zastygły w bezczasie.

W bezczasie zastygła również ekonomia takich miejsc. Słowem-kluczem do jej zrozumienia staje się rosyjskie wyrażenie “gradoobrazujuszczeje predprijatie”, czyli w wolnym tłumaczeniu “przedsiębiorstwo, tworzące miasto”. Dla Czechowa była to fabryka papieru i celulozy, zbudowana jeszcze przez Japończyków w 1922 roku, a ostatecznie zamknięta w 1996. Siedem opuszczonych cechów przypomina o tym, że celuloza nie buja tak dobrze, jak ropa, parafrazując wspomnianą już wcześniej piosenkę.

Fabryka papieru i celulozy w Czechowie od ponad 20 lat jest ruiną. Na pierwszym planie wielkie łopiany, jeden z botanicznych symboli Sachalinu
Fabryka papieru i celulozy w Czechowie od ponad 20 lat jest ruiną. Na pierwszym planie wielkie łopiany, jeden z botanicznych symboli Sachalinu

W wiosce Jabłoczne na zachodnim wybrzeżu zabieram na stopa pasażerkę w podeszłym wieku. – Dowiezie pan do Pionierów? – pyta. – Byłam tu w aptece, bo u nas dawno zamknęli.

Zauważam, że kobieta nie ma większości zębów. Nosi wytarte ubrania i z trudem składa zdania, jakby niedawno przeszła udar. Jedziemy do Pionierów po szutrowej drodze pełnej dziur. Takie obrazki widywałem już w wielu regionach byłego ZSRR, jednak tamte regiony nie szczyciły się mianem jednej z najbogatszych części dawnego imperium.

Panorama wioski Jabłoczne. Z prawej strony widoczny opuszczony dom kultury
Panorama wioski Jabłoczne. Z prawej strony widoczny opuszczony dom kultury

Miasta na wodzie

Daleko jest z Czechowa do centrum naftowego królestwa. Aby dojechać do miejsca, w którym spod ziemi dobywa się czarne złoto, trzeba pokonać ponad 600 km na północ przez lesiste odludzia. Szyby naftowe rozciągają się na wschodnim wybrzeżu między miasteczkami Nogliki oraz Ocha. Większość z nich leży nad brzegiem oceanu, ale są też dwie platformy naftowe, położone kilkadziesiąt kilometrów w głąb Pacyfiku.

– Nasza najważniejsza platforma wiertnicza, zbudowana wspólnymi siłami Rosnieftu i ExxonMobil, nosi nazwę Berkut – opowiada Artiom. – To prawdziwe miasto na wodzie. Dom dla 250 ludzi, którzy spędzają tam po 28 dni wachty.

Wrażenie robią także inne dane liczbowe. Waga – 45 tys. ton. Koszt – 12 miliardów dolarów. Roczne wydobycie – 4,5 mln ton ropy. No i odległość od lądu – 25 kilometrów. Na Berkut można się dostać tylko jedną drogą: helikopterem. Każdy pracownik, który ma się pojawić na platformie, musi przejść testy sprawnościowe, symulujące wydostawanie się z tonącego śmigłowca. Kto testów nie przejdzie, nie ma szans marzyć o karierze robotnika naftowego.

Zanim jednak Sachalińcy zatankują wydobytą u wybrzeży wyspy ropę, surowiec popłynie rurociągiem do kontynentalnej części Rosji. Najbliższe rafinerie znajdują się w Komsomolsku nad Amurem oraz Chabarowsku, dwadzieścia kilometrów od chińskiej granicy. – To dlatego nawet benzyna jest tutaj droższa, niż na stałym lądzie – narzeka Artiom.

Prócz ropy naftowej, u wybrzeży Sachalinu wydobywa się także gaz. Na zdjęciu olbrzymi gazowiec, dopływający do gazoportu w okolicach miasta Korsakow
Prócz ropy naftowej, u wybrzeży Sachalinu wydobywa się także gaz. Na zdjęciu olbrzymi gazowiec, dopływający do gazoportu w okolicach miasta Korsakow

Naftowe podliczenia

W 2016 roku w Rosji wydobyto 547,5 mln ton ropy. Spośród regionów, największy udział w wydobyciu surowca miał Chanty-Mansyjski Okręg Autonomiczny: aż 240 mln ton pochodziło właśnie stamtąd. Obwód Sachaliński, ze “skromnym” wynikiem 18,3 mln ton, zajmował piąte miejsce na liście naftowych regionów Rosji.

“Czarne złoto” nie błyszczy jednak dla wszystkich. Lwia część zysków z wydobytej na wybrzeżach Sachalinu ropy rozpłynie się w nicości po obu stronach oceanu. Niewielki ułamek popłynie do mieszkańców Amerykańskiej Wioski na obrzeżach Jużnosachalińska. Jeszcze mniej otrzymają Artiom i jemu podobni pracownicy średniego szczebla koncernów naftowych. Mieszkańcy Czechowa najprawdopodobniej nie zobaczą ani jednego naftowego rubla.

Rachunek ekologiczny zapłacimy za to wszyscy.


Blog utrzymuje się bez reklam i artykułów sponsorowanych. Posiadam za to konto na Patronite. Uważam, że to uczciwa forma wsparcia twórców, których treści lubimy :)


Zobacz też:

Rzeką z jesieni do lata. O podróży potężnym Obem
Zawód: babuszka z Czarnobyla. O masowej turystyce w Strefie Wykluczenia
Astana. Złota stolica instant
Diabelski młyn w Oczamczirze (2016)
Za Republikę!
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

Dodaj komentarz