Znaczki z Tupolewem. Jak Afryka zarabia na katastrofie smoleńskiej

Mozambik, Liberia czy Gwinea Bissau – między innymi te państwa postanowiły upamiętnić katastrofę smoleńską na okolicznościowych znaczkach. Czy to oznaka wyjątkowej miłości Afryki do Polaków? Prawda może być dużo bardziej przyziemna. Podobnie jak w przypadku znaczków… z Adolfem Hitlerem.

Jan Mieszko Parszewski otwiera swój klaser ze znaczkami. A w nim: zamyślony Lech Kaczyński z żoną, biało-czerwona flaga przepasana kirem, samolot w locie, papież Polak, zapalona świeca. Obok napisy: “République Togolaise”, “Guiné-Bissau”, “São Tomé e Príncipe”.

– Po 2010 roku państwa afrykańskie wydały całe bloczki poświęcone katastrofie smoleńskiej – tłumaczy Parszewski. – Warto zwrócić uwagę na pojawiające się tu i ówdzie ewidentne błędy. Na znaczku wydanym przez Wyspy Świętego Tomasza i Książęcą widać odwrócone barwy polskiej flagi, a na bloczku z Togo literówkę w nazwisku: “Hommage à Lech Kaczynsky” – podkreśla pocztowiec.

Pamiątkowy znaczek z Gwinei Bissau poświęcony Lechowi Kaczyńskiemu. Fot. ze zbiorów Jana Mieszka Parszewskiego
Pamiątkowy znaczek z Gwinei Bissau poświęcony Lechowi Kaczyńskiemu. Fot. ze zbiorów Jana Mieszka Parszewskiego
Lech Kaczyński z Janem Pawłem II pod flagą... Indonezji
Lech Kaczyński z Janem Pawłem II pod flagą… Indonezji
Pamiątkowy znaczek z Togo. Zwraca uwagę znajomość polskiego kodu kulturowego - papież Jan Paweł II nie zginął w katastrofie smoleńskiej, a mimo tego został upamiętniony
Pamiątkowy znaczek z Togo. Zwraca uwagę znajomość polskiego kodu kulturowego – papież Jan Paweł II nie zginął w katastrofie smoleńskiej, a mimo tego został upamiętniony
Kolejny znaczek z Togo, tym razem wersja z błędem. Autor fotografii nieznany, zdjęcie krąży po internecie od kilku lat
Kolejny znaczek z Togo, tym razem wersja z błędem. Autor fotografii nieznany, zdjęcie krąży po internecie od kilku lat

Kolejna strona. Na niej – Adolf Hitler. Wódz Trzeciej Rzeszy ukazany jest w aż trzech postawach, z których dwie przedstawiają niesławny rzymski salut. Dumna postura, mundur w kolorze piasku, a na ramieniu – wyraźna swastyka. Napis pod spodem głosi: “Les personnages célèbres”. Słynni ludzie.

– To znaczek wydany z okazji siedemdziesiątej rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej, ale prawdziwy powód jego pojawienia się na rynku jest zupełnie inny. Oni wiedzą, że to wywoła skandal, a co najmniej okaże się niezłą ciekawostką. Podobnie jak odwrócona polska flaga na bloczku z katastrofą smoleńską – opowiada Jan Mieszko Parszewski.

Kongo upamiętnia Hitlera. Fot. ze zbiorów Jana Mieszka Parszewskiego
Kongo upamiętnia Hitlera. Fot. ze zbiorów Jana Mieszka Parszewskiego
Pięćdziesiąt twarzy Gre... Hitlera
Pięćdziesiąt twarzy Gre… Hitlera
Ten bloczek wygląda jak scena z filmu biograficznego, gloryfikującego wodza III Rzeszy
Ten bloczek wygląda jak scena z filmu biograficznego, gloryfikującego wodza III Rzeszy

Emocje czy twarda waluta?

Wydanie okolicznościowych znaczków z katastrofą smoleńską nie uszło uwadze polskich prawicowych mediów. W artykule z 2011 roku, opatrzonym specyficznym tytułem “Polska, jak zwykle, całe lata za Murzynami“, Fronda pisała: “Poczta Polska nie uznała za stosowne wydać z tego powodu okolicznościowego znaczka. Na szczęście są jeszcze na świecie kraje, w których pamięć poległych szanuje się tak wymownymi i symbolicznymi czynami, jak właśnie emisja znaczka pocztowego. Kilka państw afrykańskich stać było na gesty, na jakie nie zdobyli się przedstawiciele polskich instytucji”.

W 2018 roku Telewizja Republika krzyczała z nagłówka: “NIESAMOWITE! Lech Kaczyński bohaterem w Afryce“. I dalej: “To po prostu jest niesamowite. Kolejny dowód na to – jak wielkim i dobrym człowiekiem był śp. Lech Kaczyński. Na świecie są kraje, które doceniają wkład Lecha Kaczyńskiego w historię świata” (pisownia oryginalna).

Paweł Mieszkowicz, założyciel Regionalnego Muzeum Poczty w Płocku, twierdzi jednak, że to nie kwestia szacunku do prezydenta dalekiego kraju, lecz zwykły biznes. – Te znaczki są wydawane wyłącznie w celach spekulacyjnych – nie pozostawia wątpliwości ekspert.

Mieszkowicz to prawdziwy znawca pocztowych niuansów, filatelista od kilkudziesięciu lat. – Kiedyś dzięki znaczkom poznawało się świat. Kraje, historie, rocznice, postaci, wydarzenia… Kiedy nie można było po prostu wyjechać za granicę, a fotografie nie były tak rozpowszechnione jak teraz, to właśnie znaczki stanowiły okno na świat – wspomina.

Paweł Mieszkowicz tworzy swoje muzeum. Fot. Regionalne Muzeum Poczty w Płocku
Paweł Mieszkowicz tworzy swoje muzeum. Fot. Regionalne Muzeum Poczty w Płocku

W swoich zbiorach ma między innymi ostatni wysłany przez Pocztę Polską telegram czy słynny angielski Black Penny, dziewiętnastowieczny znaczek z podobizną królowej Wiktorii. Jednak “kontrowersyjne” znaczki z dalekich krajów nie wzbudzają w nim szczególnego zainteresowania. – Żaden szanujący się polski filatelista nie będzie kupował znaczków z Kajmanów czy innych szejkanatów tylko dlatego, że jest na nich coś o katastrofie smoleńskiej – mówi wprost Mieszkowicz.

Black Penny z królową Wiktorią. Fot. Regionalne Muzeum Poczty w Płocku
Black Penny z królową Wiktorią. Fot. Regionalne Muzeum Poczty w Płocku

Kiedy filatelistyka osiągała szczyt swojej popularności, a światowych rynków nie ogarnęła jeszcze powszechna globalizacja, znaczki wydawane w mniejszych krajach mogły istotnie wpływać na wielkość ich gospodarek. W przeciwieństwie do produktów rolnych czy innych wytworów natury lub ludzkich rąk, znaczki nie wymagają prawie żadnej pracy i nakładu środków. Praca grafika zajmuje kilka godzin, papieru zużywa się bardzo niewiele, a podziurkować obrzeża potrafi każda maszyna introligatorska. Najwięcej problemów jest ze sprzedażą. Choć wiele z wydawanych dziś znaczków to bardzo ciekawe graficznie, pobudzające wyobraźnię projekty, ich wydanie nie ma nic wspólnego z polityką emisyjną większych państw, a w związku z tym mogą być traktowane wyłącznie jako niewiele znacząca ciekawostka.

Brak regulacji sprzyja dużym nakładom

W 2020 roku Poczta Polska planuje wydać 75 wzorów znaczków kolekcjonerskich oraz 12 wzorów znaczków do wykorzystania w obiegu pocztowym. Dokładny plan emisji zatwierdził minister infrastruktury niemal rok wcześniej – decyzją z 22 marca 2019. Jako druk opłaty skarbowej, każdy wydany w Polsce znaczek musi być odpowiednio zatwierdzony i skatalogowany, a poczta musi rozliczyć się z jego sprzedaży.

Tego rodzaju regulacje nie obowiązują w wielu państwach tak zwanego światowego Południa. – Poszczególne poczty afrykańskie wydają dużo więcej serii niż na przykład poczta polska, niemiecka, francuska czy Stanów Zjednoczonych. Dokładnych nakładów nikt zresztą nie zna. Takich krajów jest bardzo dużo, a każdy z nich dosłownie zalewa rynek znaczkami – mówi Paweł Mieszkowicz. – Kiedy któryś z nich “złapie temat”, będzie wydawał znaczki tak długo, jak długo będzie można na nich zarabiać. To dlatego najwięcej znaczków z Janem Pawłem II wydały kraje arabskie – twierdzi filatelista.

Dziś elegancki bloczek z wydanymi w Togo znaczkami przedstawiającymi Lecha Kaczyńskiego można kupić za 2 funty na międzynarodowym portalu aukcyjnym. Za ilustrowany w komiksowej formie bloczek z Mozambiku (pojawia się na nim Tupolew, Benedykt XVI i Maria Kaczyńska) trzeba zapłacić nieco więcej, bo 20 dolarów.

Jeszcze 20 lat temu, gdy rynek nie był zalany kolorowymi znaczkami z całego świata, cena pojedynczego bloczka była dużo większa. – Ich wartość spada z roku na rok. W szczytowym okresie popularności filatelistyki wiele krajów produkowało całe olbrzymie nakłady różnych serii i wzorów. Nie tylko kontrowersyjnych. Jakiś czas temu rozmawiałem z kolegą, którego syn pasjonuje się dinozaurami. Byłem wtedy w posiadaniu kilkudziesięciu arkusików dinozaurowych serii, wydanych w tak różnych państwach, że miałbym problem z umiejscowieniem niektórych na mapie. Nakleiłem je wszystkie na kopertę, dzieciak się bardzo ucieszył. Ale wartość handlowa, filatelistyczna takich serii, to jest nic – opowiada Mieszkowicz.

Koronawirus upamiętniony

Oburzenie redaktora Frondy, wspominane kilka akapitów wyżej, od kilku lat jest już nieaktualne, bo i Polska wypuściła okolicznościowy znaczek przedstawiający katastrofę smoleńską. Pierwsza emisja nastąpiła w 2017 – wówczas na rynek trafił projekt upamiętniający ofiary katastrofy w jej siódmą rocznicę. Parę miesięcy temu, w kwietniu 2020 roku, wyemitowano 144 tysiące egzemplarzy kolejnego znaczka „Pamiętamy 2010-2020”.

Polski znaczek wydany w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Fot. Poczta Polska
Polski znaczek wydany w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Fot. Poczta Polska

Nie wiadomo natomiast, które z państw świata jako pierwsze wypuściło znaczek z… koronawirusem. Jest ich już wiele: nowoczesny, oszczędny w formie projekt ze Szwajcarii, przedstawiający ludzi zgromadzonych wokół symbolu czerwonego krzyża; propagandowy znaczek z Chin, w socrealistycznej formie prezentujący walczących z wirusem medyków; indonezyjska odezwa “Stay at home!” (“Zostań w domu!”). Wietnam, Maroko, Tajwan, Iran wyspa Man – poczty wszystkich tych miejsc postanowiły upamiętnić walkę z pandemią przy pomocy znaczka pocztowego.

Irański znaczek z koronawirusem. Źródło: punkphilatelist.com
Irański znaczek z koronawirusem. Źródło: punkphilatelist.com

– Akurat taki znaczek chętnie zobaczyłbym w swoich zbiorach – przyznaje Paweł Mieszkowicz. – Głównie z myślą o odwiedzających. Chętnie pokazałbym im kolejną pocztową ciekawostkę, próbując na nowo zainteresować ludzi filatelistyką – podsumowuje założyciel Regionalnego Muzeum Poczty w Płocku.


To kolejny odcinek wakacyjnej serii o hobbystach. Zajrzyj także do poprzednich artykułów (linki poniżej).


Jeżeli zainteresował Cię ten materiał, wesprzyj mnie na Patronite. Blog utrzymuje się bez reklam ani materiałów sponsorowanych, a pracy nad nim jest naprawdę dużo (o kosztach nie wspominając) :)


Zobacz też:

Samozwańczy kustosz tajemnic
Kingsajz nie dla każdego. Niesamowite światy kolejowych modelarzy
Król Suazi nosi pióra, bo jest królem
Wyspy Szczęśliwe. Najpiękniejsze miejsce na ziemi? (1)
Człowiek, który oswoił tramwaje. Rozmowa z Tomaszem Gieżyńskim
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

3 komentarzy

  1. Czyli okazuje się, że nie tylko Polak potrafi. To przecież znana jak świat prawda, że na ludzkiej tragedii zarabia się najlepiej. Ten przykład jest tego doskonałym potwierdzeniem.

  2. Karol says: Odpowiedz

    Bardzo fajny artykuł. Dzięki Byku.

  3. To teraz dopiero zaczęli na tym zarabiać? Po 11 latach od katastrofy? Czy dopiero teraz dotarły tam informacje o katastrofie? ;)

Dodaj komentarz