- Przejechała mi pani psa!
- Mam rysę na zderzaku. Spotkamy się w sądzie.
- Ale mój pies... Był z nami od trzynastu lat...
- My również jesteśmy związani emocjonalnie z naszym samochodem.
Ayutthaya, dawna stolica Tajlandii, leży zaledwie półtorej godziny jazdy od Bangkoku. Jej liczne zabytki, w szczególności niesamowite kamienne świątynie, stanowią alternatywę dla biernego wypoczynku na tajskich plażach.
Bangkok to ogromna, ponaddziesięciomilionowa metropolia, której zatłoczone ulice praktycznie uniemożliwiają szybką podróż samochodem. Od paru lat władze miasta stawiają więc na rozwój transportu zbiorowego. Prawdziwą dumą i komunikacyjnym kręgosłupem miasta stał się słynny SkyTrain - mknące po wysokiej estakadzie pociągi codziennie przewożą ponad pół miliona pasażerów.
To miejsce kojarzy chyba każdy użytkownik Internetu. Tory kolejowe prowadzą przez sam środek ruchliwego bazaru - kiedy rozlega się gong, sprzedawcy zrywają się ze swoich miejsc i gwałtownie chowają ryby, kalmary, ostrygi, kurczaki, papryczki, ziemniaki, pomidory, duriany (najbardziej śmierdzący owoc świata!), rambutany, ananasy, papaje, cytryny, kawę i kolorowe klapki. Ani kalmary, ani śmierdzące owoce, nie mają szans w starciu z pociągiem.
Każdego wieczoru koło jaskini Khao Chong Pran rozlega się koncert pisków i łopot milionów niewielkich skrzydeł. W tutejszej górze drzemie pradawna tajemnica, cud natury, a przy okazji - niewidoczne gołym okiem śmiertelne niebezpieczeństwo.
Z czego słynie Tajlandia? Wiadomo - z shemale jedzenia. Zupy kokosowe, kurczak z orzechami, mnogość przypraw... Raj dla każdego smakosza, o ile przezwycięży się obrzydzenie przed standardem miejscowych knajp. A jeśli się jednak nie przezwycięży, to zawsze zostają sklepowe przekąski. Te bywają czasami naprawdę nietypowe!
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak skończy samolot, którym lecicie na wakacje? Może właśnie tak - leżąc pośrodku blokowiska, kusząc eksploratorów rozrzuconymi po pokładzie maseczkami tlenowymi.