Jest takie miejsce na mapie Anglii, które nazywam “zastygłym w czasie wiktoriańskim kurortem robotniczym”. To właśnie tutaj można spotkać najbardziej fantazyjne tramwaje na świecie: piętrowe, z wyrastającymi z dachu wieżami, a nawet… w kształcie okrętu wojennego.
Tego dnia w Blackpool panuje typowo brytyjska pogoda. Strugi deszczu spływają z nieba, utrudniając spacery i fotografię.
To jednak dzięki nim, dzięki tym rzewnym płaczom brytyjskiego nieba, panujący tu klimat zapomnianego kurortu jest dziś szczególnie podkreślony. W słoneczne dni pewnie roi się tu od plażowiczów, szukających na bulwarach tanich rozrywek i tłustego fish&chips. Teraz tylko nieliczni śmiałkowie przemykają w pelerynach lub pod rozłożystymi parasolami.
Moknie słynna wieża, wybudowana w 1894 roku na wzór Wieży Eiffla. Mokną kolejki górskie i karuzele w parku atrakcji “Plaża Przyjemności”. Moknie wielka trupia czaszka, ozdabiająca jeden z budynków w ścisłym centrum miasta. Mokną rozwieszone na bulwarach serduszka i kiczowate obrazki ze słodkimi zwierzątkami. Mokną też tramwaje.

Najstarszy elektryczny tramwaj na świecie?
Tradycja moknięcia miejscowego tramwaju sięga aż 1885 roku. Wówczas w Blackpool, nowo wybudowanym kurorcie dla robotników fabrycznych z angielskich kopalni i przędzalni, otwarto pierwsze kilometry linii tramwajowej. Był to jeden z pierwszych systemów tramwaju elektrycznego na świecie – po berlińskim Lichterfelde (1881), brytyjskim Brighton (1883) oraz Wiedniu (1883). Jeśli wliczyć jeszcze eksperymentalną linię uruchomioną w rosyjskim Sestrorecku w 1880 roku, tramwaj w Blackpool jest piątym w kolejności tramwajem elektrycznym na świecie. I najstarszym, który w niemal niezmienionej formie do dziś wozi pasażerów (linia w Brighton pozostaje w użytku, ale jedynie jako atrakcja turystyczna, obsługiwana pojazdami które nawet kształtem nie przypominają tramwaju; tymczasem w Blackpool tramwaje stanowią podstawę transportu publicznego).
134 lata tradycji nie zmieniły trasy miejscowego tramwaju. Od samego początku linia szła nabrzeżem, pomiędzy plażą a pensjonatami i śmierdzącymi olejem restauracjami. Zmianie uległa za to jej długość: w 1885 roku tramwaj kursował na zaledwie trzykilometrowym odcinku pomiędzy Cocker Street a Dean Street, a dziś cała trasa mierzy sześć razy więcej – 18 kilometrów – i zapewnia transport nie tylko samemu Blackpool, lecz także miasteczkom Cleveleys i Fleetwood.

Tramwaj, który kursuje niemal po samej plaży, to z pewnością ewenement, choć są na świecie podobne miejsca. Bardzo długą linię, biegnącą po nadmorskiej promenadzie, można spotkać w belgijskiej Ostendzie (co ciekawe, również tę trasę otwarto w 1885 roku, choć elektryfikację rozpoczęto dopiero 22 lata później). Tym, co naprawdę wyróżnia Blackpool na mapie świata, jest wyjątkowy tabor.

Tramwaje piętrowe!
Pierwszym tramwajem, który w ulewie nadjeżdża od strony południa, jest “wieża” z 1937 roku. Nazywam go tak ze względu na wyrastającą ze środkowej części konstrukcję, przybliżającą odbierak prądu do położonych wysoko przewodów. “Wieża” powstała w zakładach Brush, mieszczących się po dziś dzień w Loughborough w środkowej Anglii, jako jeden z siedmiu wagonów podobnego typu, dostarczonych wówczas do Blackpool.


Przewody muszą być powieszone wysoko, żeby zmieściły się pod nimi… tramwaje piętrowe. Blackpool to jedno z dwóch, a być może trzech miast na świecie, w których jeżdżą podobne wynalazki. Pozostałe miasta to Hongkong oraz egipska Aleksandria (zdjęcia piętrowych tramwajów z Egiptu publikowałem przy okazji rozmowy z Tomaszem Gieżyńskim), jednak obecny los piętrusów z Aleksandrii jest nie do końca znany.
Nawet wśród miejscowych piętrusów można wyróżnić kilka typów. Najpopularniejsze są tak zwane “baloony”, produkowane w latach 1934 i 1935. Każdy z nich różni się od swoich braci pewnymi detalami – od malowania po umieszczenie ogrzewania (grzejniki są naprawdę mocne – w deszczową pogodę zapewniają odrobinę wytchnienia od chłodu i wiatru). Zupełnie inną rodzinę piętrusów stanowią natomiast starsze obłe wagony, z których każdy przedstawia nieco inny styl – gdy jeden jest cały zabudowany, inny cieszy oczy odsłoniętą górną platformą. Najstarszy z piętrusów pochodzi aż z 1901 roku!





Tramwajowe iluminacje
To jednak dopiero początek blackpoolskiej różnorodności. Wśród tutejszych tramwajów spotyka się na przykład cały zestaw pojazdów o charakterze marynistycznym. Wagon numer 736 został przebudowany na okręt wojenny. Z tramwaju 737 powstał kuter rybacki. Jest też piętrowy prom pasażerski oraz – odchodząc na moment od tematu morza – klasyczny “pociąg westernowy”, w formie zbliżonej do turystycznych kolejek dla dzieci, znanych z niejednego polskiego kurortu.
Do 2014 roku na jednym z placów miasta stał także tramwaj-rakieta, niemiłosiernie kiczowaty “Tramnik One” (nazwa prawdopodobnie miała nawiązywać do radzieckiego Sputnika). Niestety, od sześciu lat tramwajowy Sputnik znajduje się gdzieś w głębi zajezdni tramwajowej, nieużywany i niepokazywany.
Wszystkie te pojazdy to tak zwane “Illuminated Cars”. Z każdej strony opleciono je kiczowatymi świecidełkami, pozwalającymi urządzać wieczorne “przejazdy iluminacji”. Jak zapewnia strona przewoźnika, to “ulubiona atrakcja gości w każdym wieku”!


Łodzie na torach
To nadal nie wszystkie typy tramwajów, kursujące po “zastygłym w czasie kurorcie robotniczym”. Jednym z moim ulubionych, bo uroczo, nieporadnie wręcz brzydkich wagonów, jest numer 648, zbudowany w 1984 roku. To przedstawiciel serii tak zwanych “Centenary Cars” – wagonów mających przynieść unowocześnienie przestarzałej floty. Ponieważ ich budowę zlecono przedsiębiorstwu East Lancashire Coachbuilders, specjalizującemu się w budowie autobusów, to tak też wygląda ten tramwaj – jak nieporadny radziecki wyrób autobusopodobny z lat osiemdziesiątych.

Pozostały jeszcze “łodzie”, tym razem nie oświetlone, a po prostu otwarte z góry. Tego wrześniowego dnia na trasę nie wyjechała żadna z nich, bo pasażerowie utopiliby się w strugach deszczu. Nadal można je jednak spotkać w wakacyjne ciepłe dni – to prawdziwe tramwajowe kabriolety z 1933 roku.


Nowoczesność kontra urok
Niestety, nie każdego dnia spotka się taką różnorodność na blackpoolskich torach. W 2009 miasto rozpoczęło gruntowną rekonstrukcję linii tramwajowej, mającą zapewnić przystosowanie trasy do wymagań współczesności. Remont trwał niemal cztery lata i zakończył się nie tylko przebudową torów, ale i przybyciem nowego taboru – niskopodłogowych tramwajów Bombardier Flexity 2. Od kwietnia 2012 obsługą pasażerów w Blackpool zajmuje się wyłącznie osiemnaście nowych Bombardierów, kursujących po całej osiemnastokilometrowej trasie ze Starr Gate do Fleetwood Ferry.



Wszystkie stare pojazdy otrzymały status tramwajów historycznych i jako takie kursują w ograniczonym zakresie (najczęściej w weekendy, choć nie tylko – wszyscy, którzy chcieliby pojechać do Blackpool, powinni zajrzeć na tę stronę). Obowiązuje również osobna taryfa. Podczas gdy współczesnym tramwajem można jechać już za 1,90 GBP, a bilet dobowy na tramwaje i autobusy w całym mieście kosztuje 6 funtów, przejażdżka tramwajem historycznym to wydatek rzędu 3,50 GBP (krótka trasa) lub nawet 5,50 GBP (długa trasa). Najlepszym wyjściem dla miłośników transportu będzie prawdopodobnie wspólny bilet całodzienny na historyczne i nowoczesne tramwaje oraz autobusy: taka przyjemność kosztuje 11 funtów i, co ważne, jest do kupienia wyłącznie na pokładzie starego tramwaju oraz wyłącznie za gotówkę.

O historii i rodzajach tramwajów w Blackpool można by napisać książkę, a nie tylko blogowy wpis. Czytelników, zainteresowanych dokładną listą i historią taboru, odsyłam tutaj.
Jeżeli zainteresował Cię ten materiał, wesprzyj mnie na Patronite. Blog utrzymuje się bez reklam ani materiałów sponsorowanych, a pracy nad tym wszystkim jest… niemało ;)
Zobacz też:





Zazdroszczę tego Blackbool ‘w sezonie’. Byłem tam w styczniu, a wtedy niestety nic piętrowego po torach nie jeździ.