• Azja Centralna
  • Autostopem przez Kirgistan. Baba Wanga, wielbłąd i polscy naziści (1)

    - Jest tylko jedna religia. Od Allaha Wszechmogącego. Jedynego, który istnieje, który nie ma żadnej żony, matki, ani syna. Od niego wszystko pochodzi. Islam jest od niego i dlatego to jedyna religia. Wszystko inne wymyślili ludzie, całe to wasze chrześcijaństwo i inne bzdety - jednym tchem wyrzuca z siebie kierowca. - Pan jest imamem? - pytam, zaintrygowany nie tylko pełną pasji przemową, ale też długą brodą i tradycyjną czapką kierowcy. - Nie, żadnym imamem. To po prostu dług muzułmanina. Przez całe życie nawracać, przekonywać niewiernych, że Allah jest wielki.
  • Europa Środkowo-Wschodnia
  • Miejsca stworzone przez wojnę

    Kierunek: Sarajewo. A przynajmniej na początku tak się wydawało, zresztą, to zupełnie znienacka wyszło. Z tego wynika, że chyba warto czasem się pokłócić, by móc dojść do zgody w trakcie spontanicznej podróży. No więc jedziemy, o Czechach i Austrii wspominać nie warto, dopiero potem rozpoczyna się upragniony południowosłowiański pierdolnik. W każdym samochodzie inne wyznanie, inny język. Pijemy, o zgrozo kierowcy też piją. Serpentyny w zaśnieżonych górach nie przeszkodzą ledwo przyspieszającemu Volkswagenowi Golfowi sprzed ćwierćwiecza wyprzedzać tiry. U stóp kierowcy leżą już trzy puszki po piwie, czwarta w dłoni. Jest jednak muzyka, która tępi strach: oszalałe czarnogórskie pieśniarki zawodzą swoje wojenne pieśni. To "coś" czuć w powietrzu, miesza się z wonią alkoholu i serbskich papierosów.
  • Podróże
  • MANIFEST

    Jest nas coraz więcej. Nas - młodych autostopowiczów. Podróżników-amatorów z pokolenia, które odkryło swoje szanse i zrozumiało nagle, że świat naprawdę nie jest tak wielki, jak zawsze się wydawało. Nie chcemy, jak nasi rodzice, korzystać z kupnych wycieczek; śmieszą nas turyści w Egipcie, a ci nad polskim morzem - wręcz żenują. Dlatego wsiadamy w dowolny samochód i jedziemy w stronę Albanii, Macedonii, Gruzji. Odwiedzamy miejsca, które jeszcze parę lat temu zdawały się być nieznane, niedostępne, czy wręcz niewarte odwiedzenia. Dziś są już małymi turystycznymi mekkami dla plecakowców i autostopowiczów, ale nam to nie przeszkadza - najwyżej będzie można napić się z rodakami. Co drugi z nas kocha Kapuścińskiego, albo Hugo-Badera; ci bardziej świadomi kojarzą nawet Stasiuka.