Mały pociąg, wielka pasja. Kolejka ogrodowa przyciąga tłumy

Choć jego hobby z początku wydawało się absurdalnie drogą zabawą, Jerzy Jóźwiak postawił na swoim. Dziś kolejka ogrodowa z Nietoperka nie tylko przyciąga tłumy (miniaturowym pociągiem jeździ nawet kilka tysięcy osób w sezonie), ale też przynosi konkretny dochód. Jak w praktyce wygląda budowa kolei… we własnym ogródku?

Okolice Międzyrzecza to jeden z moich ukochanych zakątków Polski. Ciekawostek na Ziemi Międzyrzeckiej nie brakuje, a najciekawszą z nich jest bez dwóch zdań Międzyrzecki Rejon Umocniony – system ponad 30 kilometrów olbrzymich podziemnych korytarzy o wysokości i szerokości sporej ciężarówki. W jego wschodniej części, mniej więcej pod wsią o wiele mówiącej nazwie Nietoperek, utworzono chiropterologiczny rezerwat przyrody – dom dla kilkudziesięciu tysięcy nietoperzy wielu gatunków.

Ale i na powierzchni można znaleźć wiele interesujących miejsc. Kilka lat temu przy wjeździe na posesję pod adresem Nietoperek 29A stanął znak STOP. Choć wjeżdża się na czyjeś podwórko, lepiej znaku nie lekceważyć, bo można wpaść… pod pociąg.

Miniaturowy pociąg Jerzego Jóźwiaka. Kolejka ogrodowa zbudowana w skali 1:6 to prawdziwy majstersztyk. Wyróżnia ją mrówcza praca jednego człowieka, który oprócz torów zbudował też miniaturowe stacje regionu międzyrzeckiego. Większość pobliskich linii kolejowych od dawna pozostaje nieczynna dla ruchu pasażerskiego (dla przykładu – na “dużą” stację w Nietoperku ostatni pociąg osobowy wjechał w 1989 roku), więc dobrze widzieć, że świetność kolei spod Międzyrzecza powróciła przynajmniej w tej wersji…

Podczas gdy "duża" stacja w Nietoperku pozostaje nieczynna od wielu lat, miniaturowa ma się świetnie
Podczas gdy “duża” stacja w Nietoperku pozostaje nieczynna od wielu lat, miniaturowa ma się świetnie
Zawiadowczyni na jednej ze stacyjek nie można odmówić uroku!
Zawiadowczyni na jednej ze stacyjek nie można odmówić uroku!

Pociąg za domem

Kolejowe tradycje są silne w rodzinie Jóźwiaków. Ojciec pana Jerzego, robotnik w brygadzie remontowo-budowlanej w pobliskim Międzyrzeczu, przepracował na kolei całe życie. Także syn po wejściu w dorosłość najął się jako monter łączności. Wspinaczka na malownicze drewniane słupy łącznościowe, konserwacja sieci i zabezpieczenie malutkich lubuskich stacyjek od przerw w łączności z innymi posterunkami – wszystko to zajęło panu Jerzemu dwanaście lat. A później – cóż, okazja do pracy za granicą, wyjazd, kilkanaście lat spędzonych w Ameryce. I powrót do rodzinnego Nietoperka już na emeryturę.

Historia Kolejki Ogrodowej Nietoperek (to oficjalna nazwa miniaturowego pociągu) rozpoczęła się na przełomie 2013 i 2014 roku. To wówczas powstał pierwszy kawałek toru i jeden wagonik, który można było ręcznie przepychać. – Na początku interesowałem się skalą G – mówi Jerzy Jóźwiak. – To podstawowa skala, która może być wykorzystywana na zewnątrz. Tylko że kupuje się do niej gotowy tabor, tory i budynki. A ja skontaktowałem się z Cichowem, gdzie powstała pierwsza taka kolejka ogrodowa w Polsce, i zacząłem myśleć o stworzeniu własnej lokomotywy – wspomina.

Kiedy gotowy był pierwszy odcinek toru i pierwszy wagonik (modelarz przewoził w nim wnuka), ludzie z okolicy zaczęli się zjeżdżać. Ten robił zdjęcia, tamten chciał pojeździć. Praca ruszyła na dobre.

I nigdy się nie skończyła. – Od 2013 roku praktycznie cały czas coś tu jest dobudowywane, dorabiane. Nieraz spawałem torowisko do 2/3 w nocy. Jedna sąsiadka, najwidoczniej zazdrosna, nasyłała na mnie kontrole, ale wszystkie przeszedłem bez problemu – mówi twórca kolejki ogrodowej. Dopytuję, czy gdyby nie sąsiadka, kolejka musiałaby przechodzić regularne kontrole techniczne. – Jeśli prędkość nie przekracza 15 km/h, to nie musi. Ogólne przepisy kolejowe rozpoczynają się od toru o rozstawie 600 mm. Moja kolejka ma 241 mm – precyzuje Jerzy Jóźwiak.

Moc pociągu ogrodowego umożliwia też szybszą jazdę, nawet do 30-40 km/h, ale lokomotywy raczej nie rozpędzają się do tego stopnia. Przejazd całej trasy – 400 metrów – zajmuje około minuty (w ruchu turystycznym zazwyczaj robi się kilka kółek, żeby móc szczegółowo przyjrzeć się scenografii przy torach). Lokomotywy są dwie, obie zbudowane przez Jerzego Jóźwiaka – parowóz jest napędzany akumulatorowo, a “stonka” (replika znanej z sieci PKP lokomotywy manewrowej SM42) – wykorzystuje silnik spalinowy.

Stonka w ogrodzie (xD)
Stonka w ogrodzie (xD)
Lokomotywy są dwie. Oprócz spalinówki, Kolejka Ogrodowa Nietoperek dysponuje również parowozem
Lokomotywy są dwie. Oprócz spalinówki, Kolejka Ogrodowa Nietoperek dysponuje również parowozem
Ken-maszynista. Kto by pomyślał?!
Ken-maszynista. Kto by pomyślał?!

Tunele, obrotnice i mnóstwo pieniędzy

– Naprawdę to ja sam nie wiem, ile tu włożyłem – zasępia się Jerzy Jóźwiak, zapytany o koszty jego ogródkowego hobby. – Najwyższym kosztem przy budowie tego wszystkiego jest mój nakład pracy, sprawa nie do wycenienia. Same materiały to pewnie koło 100 tysięcy złotych, bo żeby zbudować wszystkie koła i więzary, potrzebne było sporo metalu – wylicza.

Tym bardziej, że Kolejka Ogrodowa Nietoperek to nie tylko tory, pociągi i budynki, ale też cała okoliczna infrastruktura. Szczególnej troski wymagają nasypy, bo chodzące po nich dzieci obsypują kamienie i stale trzeba je poprawiać. Na trasie znalazł się też krótki tunel, most, a koło “stacji głównej” stanęła obrotnica, dzięki której można zmienić kierunek jazdy.

Wyjazd z tunelu
Wyjazd z tunelu
Na trasie kolejki nie brakuje obiektów inżynieryjnych
Na trasie kolejki nie brakuje obiektów inżynieryjnych

Koszt początkowy był więc duży, ale dziś nakłady finansowe się już niemal zwróciły. Do Nietoperka ciągną bowiem turyści. Przed pandemią pan Jerzy sprzedawał nawet 5 tysięcy biletów w sezonie. Nawet w pandemii chętnych na przejażdżkę było minimalnie mniej. Lokalne biura turystyczne coraz częściej urozmaicają ofertę o możliwość przejażdżki pociągiem ogrodowym – kiedy wycieczki przyjeżdżają zwiedzać bunkry, grupy zahaczają też o kolejkę.

To, co w Polsce pozostaje zjawiskiem niemal niespotykanym, dużo bardziej popularne jest za naszymi zachodnimi granicami, choćby w Niemczech, a już zwłaszcza w kraju, gdzie pan Jerzy przepracował kilka lat: w Stanach Zjednoczonych. – Jest jedno miejsce w USA, gdzie na setkach hektarów zarejestrowano kilkaset miniaturowych pociągów. Do ich prowadzenia trzeba mieć normalnie uprawnienia, przejść kurs, bo tam wszystko działa jak na prawdziwej kolei. Jeszcze tam nie byłem, ale to moje marzenie – podsumowuje kolejarz z Nietoperka.


Kolejka Ogrodowa Nietoperek czeka na odwiedzających. Bilet na przejazd kosztuje pięć złotych za osobę.


Przejazd kolejką w wersji filmowej okiem innego podróżnika:

A tak prezentują się kolejki ogrodowe w Stanach Zjednoczonych – marzenie nietoperskiego twórcy:


Jeżeli zainteresował Cię ten materiał, wesprzyj mnie na Patronite. Gdyby nie Patroni, blog nie miałby szansy istnieć.


Zobacz też:

Kingsajz nie dla każdego. Niesamowite światy kolejowych modelarzy
O Szwedzie, który buduje w lesie meczety
Sodabahn. Unikalna pozostałość po świecie wąskotorowych kolei przemysłowych
O psie, który jest koleją
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

1 komentarz

  1. Ja w dzieciństwie miałem kolejkę elektryczną PIKO. Co prawda jeździła w kółko, ale dawała niesamowitą frajdę. Marzyło mi się dokupienie zwrotnic, żeby rozbudować torowisko. No ale zabrakło miejsca w dużym pokoju :)

Dodaj komentarz