Sodabahn. Unikalna pozostałość po świecie wąskotorowych kolei przemysłowych

Staßfurt to niewielkie miasteczko w środkowych Niemczech, słynne głównie ze swojego przemysłowego dziedzictwa. To właśnie tutaj powstawały pierwsze na świecie kopalnie potasu, a miejscowe złoża są notowane w fachowej literaturze jako jedne z najsłynniejszych i najlepiej poznanych na świecie. I choć epoka świetności miejscowego górnictwa wydaje się być już dawno minioną, miłośnicy kolei i kultury technicznej wciąż mogą tu znaleźć nie byle jaką ciekawostkę: unikalną wąskotorową kolej przemysłową.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu koleje przemysłowe stanowiły trzon wielu zakładów, także na terenie Polski. Cegielnie, cukrownie, tartaki, kopalnie, huty… Wszędzie tam pojawiały się niewielkie pociągi z wagonami pełnymi buraków, gliny, drewna czy innych surowców.

Ich świat bezpowrotnie skończył się pod koniec XX wieku. Nadal jednak istnieją miejsca, w których wąskotorowe pociągi jak za dawnych lat obsługują pracę zakładu. Jednym z najciekawszych przykładów jest właśnie stassfurcka kolej sodowa. Pociągi z wapieniem kursują tu cały dzień nawet w dwudziestominutowym takcie. I nikt nie wspomina o możliwości zastąpienia ich ciężarówkami.

Piaszczysta codzienność kolejki sodowej w Staßfurcie
Piaszczysta codzienność kolejki sodowej w Staßfurcie
Pociąg jak z makiety. Ale to poważna kolej przemysłowa!
Pociąg jak z makiety. Ale to poważna kolej przemysłowa!

Z kamieniołomu do… kieszeni Sebastiana Kulczyka

Wszystko rozpoczyna się w kopalni odkrywkowej Förderstedt-Nord. To tam, już od dziesięcioleci, wydobywa się kamień wapienny, niezbędny w późniejszym procesie produkcyjnym sody. Z kamieniołomu urobek trafia na taśmociąg, a po rozdrobnieniu jest przesypywany w dwa miejsca: do wagonów kolejki (transportującej kamień do pobliskich zakładów Soda CIECH Deutschland) oraz do ciężarówek (wywożących wapień w inne miejsca).

Pozostańmy przy kolejce. Po zakończonym załadunku, skład z kamieniem rusza w krótką, trzyipółkilometrową podróż na południe. To podstawowa droga zaopatrzenia w kamień wapienny olbrzymiego zakładu sodowego, będącego jednym z największych pracodawców w regionie. Fabryka, od 2007 roku będąca w rękach polskiego przedsiębiorstwa CIECH S.A. (z Sebastianem Kulczykiem jako przewodniczącym rady nadzorczej), wytwarza olbrzymie ilości sody kalcynowanej i sody oczyszczonej. Przewożony kolejką kamień prędzej czy później może więc trafić na stoły każdego z nas pod postacią proszku do pieczenia.

Produkcja sody w Staßfurcie trwa od 1882 roku. Początkowo niezbędne materiały przewożono wozami zaprzężonymi w konie, jednak wraz ze wzrostem zapotrzebowania na kamień wapienny, a także rozwojem techniki kolejowej, zdecydowano się na zastąpienie koni bardziej nowoczesnym środkiem transportu. Dokładna data uruchomienia kolei sodowej nie jest znana, jednak prawdopodobnie nastąpiło to jeszcze w latach 80. XIX wieku. Niedługo później, bo już w okresie międzywojennym, miała miejsce elektryfikacja całości linii.

Załadunek składu z kamieniem wapiennym
Załadunek składu z kamieniem wapiennym
Manewry przed ładownią
Manewry przed ładownią
W drogę!
W drogę!

Otwartość i serdeczność

Cała trasa Sodabahn mierzy niecałe cztery kilometry i – co ciekawe – na odcinku dwóch i pół kilometra można ją bez problemu przemierzać i fotografować. Linia zaczyna się od lokomotywowni zlokalizowanej koło odkrywki Förderstedt-Nord. Tuż obok wznosi się budynek ładowni. Choć praca wre tu niemal przez cały czas, nikt nie przegania ciekawskich fotografów. Maszyniści przyjaznymi gestami pozdrawiają obserwatorów i trudno znaleźć choć jedną tabliczkę z rodzaju „zabrania się zabraniać”.

Kiedy pociąg zostanie załadowany, rusza w trasę. Przejazd do zakładów sodowych zajmie mu około piętnastu minut. Po drodze przejedzie wiadukt nad normalnotorową linią kolejową ze Staßfurtu do Magdeburga. Co ciekawe, przemysłowa linia biegnąca górą jest zelektryfikowana, podczas gdy po głównej trasie poruszają się spalinowe szynobusy!

Ostatnie półtora kilometra trasy nie jest już dostępne dla postronnych obserwatorów. Kiedy Sodabahn przekracza bramy zakładów CIECH, tory otacza płot z gęstej siatki.

Pociąg kolejki sodowej zbliża się do elektrowni wiatrowej - symbolu współczesnego niemieckiego krajobrazu. Technologia lat minionych versus technologia przyszłości. Gospodarka rabunkowa kontra odnawialne źródła energii...
Pociąg kolejki sodowej zbliża się do elektrowni wiatrowej – symbolu współczesnego niemieckiego krajobrazu. Technologia lat minionych versus technologia przyszłości. Gospodarka rabunkowa kontra odnawialne źródła energii…
Pełen skład pędzi do zakładu CIECH
Pełen skład pędzi do zakładu CIECH
Na dole pociąg osobowy z Magdeburga, na górze skład kolei sodowej
Na dole pociąg osobowy z Magdeburga, na górze skład kolei sodowej
Ostatnia część trasy przed fabryką jest już nieco mniej malownicza
Ostatnia część trasy przed fabryką jest już nieco mniej malownicza

Codzienność na Sodabahn

Kolej sodowa pracuje od poniedziałku do piątku od wczesnego poranka do zmierzchu (prawdopodobnie 6-20). Poza dwoma godzinnymi przerwami praca wre niemal bez ustanku – kolejne składy podjeżdżają pod ładownię co 20-30 minut. Czasem w ruchu jest jeden skład, częściej nad dostarczeniem urobku pracują dwie ekipy. Zdarza się też tak, że jeden pociąg jedzie zaraz po drugim.

Każdy skład zestawiony jest z lokomotywy i czterech wagonów. Do niedawna siłę pociągową zapewniały niemieckie elektrowozy serii EL12, produkowane w latach 1952-1983 w zakładach LEW w Henningsdorfie pod Berlinem, jednak niedawno do Staßfurtu dotarły nowe lokomotywy, mające zastąpić wysłużony tabor sprzed pół wieku.

Na początku września 2020 żadna ze starych maszyn nie jest już w ruchu. Składy prowadzą żółte lokomotywy serii TL16, produkowane przez słowacką firmę Locoproject z Bańskiej Bystrzycy, specjalizującą się w budowie taboru kolejowego wykorzystywanego w kopalniach i innych zakładach przemysłowych. Maszyny wyposażone są w silnik elektryczny produkcji Siemensa, mają siłę pociągową pozwalającą na prowadzenie składów o masie do 200 ton i osiągają maksymalną prędkość 18 km/h. Co ciekawe, w ofercie Locoprojectu brak wyszczególnionego typu TL16, co pozwala sądzić, że to lokomotywy produkowane na specjalne zamówienie kolei sodowej w Staßfurcie.

Jedna ze starych lokomotyw EL12 stoi pod budynkiem lokomotywowni
Jedna ze starych lokomotyw EL12 stoi pod budynkiem lokomotywowni
Nowe lokomotywy TL16
Nowe lokomotywy TL16

Jak dojechać do Staßfurtu?

Choć klimat Sodabahn bardziej przypomina przemysłowe krajobrazy Donbasu, wszystko to dzieje się w samym środku Niemiec. Dwa razy na godzinę przy peronie Staßfurckiego dworca pojawia się szynobus Alstom Coradia LINT 41, kursujący w barwach prywatnego przewoźnika Abellio. Jeśli jedzie na północ – to do Magdeburga. Jeśli na południe – to do Güsten, Sangerhausen albo nawet samego Erfurtu. Jak przystało na niemiecką kolej regionalną, to niewielkie, niespełna trzydziestotysięczne miasteczko, jest doskonale skomunikowane ze światem.

Ale dostać się do Staßfurtu, jeśli jedzie się tutaj z jednodniową wizytą, wcale nie jest łatwo i tanio. Jednodniowa podróż pociągiem z Berlina w obie strony zajmuje co najmniej sześć godzin, a kosztuje 40 euro i więcej. Można też jakimś sposobem dostać się do Magdeburga i stamtąd dojechać za 6 euro w pół godziny. Ewentualnie: w drodze do innych miejsc zjechać z transniemieckiej autostrady numer 2. Warto – miłośnik kolei oprócz Sodabahn odnajdzie w Staßfurcie kilka innych wyjątkowych miejsc. Z pewnością jeszcze o nich napiszę na Stacji Filipa.

Förderstedt - spod ładowni wapienia widać pociąg osobowy z Magdeburga do Aschersleben
Förderstedt – spod ładowni wapienia widać pociąg osobowy z Magdeburga do Aschersleben

Jeśli zainteresował Cię ten wpis, wesprzyj mnie na Patronite. To Patroni umożliwiają działanie tego bloga.


Zobacz też:

Pociąg na środku drogi, czyli ostatni interurban Ameryki
Stacja Świetlisty Szlak – dworzec na stepie
Banat. Pociągiem przez pustkę
Ostatni rozjazd w Chile
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

Dodaj komentarz