Pociąg w kształcie kota, pociąg-piesek, pociąg-truskawka, pociąg-ryba i pociąg-Pokemon? Wreszcie – kot w roli naczelnika stacji? Tylko w Japonii!
Artykuł został opublikowany w magazynie „Świat kolei”, nr 03/2018.

Wakayama, region Kansai, Japonia. Pojawiam się na tutejszej stacji, aby osobiście doświadczyć uroku jazdy słodkim pociągiem podmiejskim. Linia nosi nazwę Kishigawa, mierzy czternaście kilometrów i jest obsługiwana przez przewoźnika Wakayama Electric Railway. Na tory wyjeżdżają tutaj: pociąg-kotek, pociąg-truskawka i pociąg z zabawkami.
Jest też legenda. Czym byłaby atrakcja turystyczna bez odpowiedniej historii? Bohaterem tutejszej opowieści jest kot o imieniu Tama, mający rzekomo uratować linię przed zamknięciem. Lokalni mieszkańcy do dziś wdzięczni są trójkolorowej Tamie za pozostawienie im głównego środka transportu do pracy.
A było to tak: pogłoski o zbliżającym się zamknięciu niedochodowej linii kolejowej przybrały na sile w 2006 roku. Lokalny przewoźnik zadecydował wówczas o wycofaniu pracowników ze wszystkich stacji na trasie. Obsługę przystanków oraz sprzedaż biletów mieli przejąć pobliscy przedsiębiorcy – głównie sklepikarze. Opiekunka stacji końcowej zrzekła się jednak swej roli na rzecz trójkolorowego kota, Tamy. Milczą dzieje o motywach tego postępku – ważne, że dyrekcja kolei przystała na propozycję i oficjalnie ogłosiła Tamę naczelnikiem stacji, wypłacając jej pensję pod postacią puszkowanego kociego jedzenia.
Później wszystko potoczyło się szybko. Biednego kota wsadzono do niewielkiego pomieszczenia dla “naczelnika stacji”. Przebudowano stację, dodając budynkowi okna w kształcie przymrużonych oczu, a na dachu montując spiczaste uszy z metalu. Wypuszczono na tory pociąg ozdobiony wizerunkami Tamy. Rozpoczęto produkcję wszystkiego, co tylko można sprzedać turystom, wliczając w to kocie cukierki, deser w kształcie kota, przypinki, magnesy, a nawet kocią zatyczkę do telefonu (wkładaną, nie wiadomo po co, w wyjście na słuchawki).
Reklama na stronie przewoźnika ogłasza: “Pociąg-Tama jest najsłodszym pociągiem na świecie. Znajduje się na nim 101 rysunków kota. Jaka słodycz!!! 101 Tam wita cię na pokładzie pociągu”.

Kotki-grzyby i kotki-desery
Wchodzę więc na pokład pociągu-kotka. Razem ze mną pojedzie wycieczka dzieci, trzy grupy roześmianych nastolatek i kilku zagranicznych turystów. Wszyscy fotografują się na tle rysunków z Tamą. Stali pasażerowie nic nie mówią, tylko patrzą przed siebie – z iście japońską cierpliwością znoszą niewygody codziennego dojazdu do pracy.
Oprócz wszechobecnych rysunków ze słodkim kotkiem (Tama macha łapką, Tama się myje, Tama leży, Tama wyciąga jęzor, Tama się przeciąga) pociąg wyposażony jest w kocie lampy, kocie rolety i kocie siedzenia. Na środku stoi bogata biblioteczka pełna książek o Japonii i kotach. Sięgam po jedną z nich – moim oczom ukazują się fotografie kotów przebranych za grzyby, lody i prezenty świąteczne. Biorę inną książkę – a tam galeria śmiesznych kocich czapeczek. Nie ma to jak kot z doniczką na głowie!


Na końcowej stacji jest nieco bardziej przewidywalnie. Znajduje się tu sklep, gdzie można kupić wspomniane zatyczki do telefonu. Obok sklepu – kawiarnia, w której kelnerki tak uformują bitą śmietanę, że deser wygląda jak prawdziwy kocur. Można podziwiać mnogość kocich figurek – metalowych, drewnianych, plastikowych. Jest też wreszcie szklane akwarium i żywy kot fotografowany ze wszystkich stron przez hordy turystów. To naczelnik stacji, Nitama. Następca Tamy, która odeszła 22 czerwca 2015 i jest tutaj traktowana jako “wieczny honorowy naczelnik stacji”.
Tak naprawdę nie ma tu kompletnie nic do roboty. Wykonuję parę zdjęć i wracam najbliższym pociągiem do Wakayamy. Tym razem jadę truskawką, na pokładzie której rozbrzmiewają dźwięki “Strawberry Fields Forever” Beatlesów.
W domu czytam opinie internautów o kociej linii. Karen z Hongkongu pisze na TripAdvisorze: “Byłam tam w lutym 2015. Niestety poza godzinami służby, więc widziałam tylko Tamę śpiącą w jej przytulnym miejscu. Parę miesięcy później umarła. Byłam szczęśliwa, że miałam szansę zobaczyć ją przed śmiercią”.
Inna internautka przestrzega: “lepiej nie próbujcie słodziutkiej kociej kawy, jest naprawdę niedobra”.
Podróżnik z Singapuru radzi natomiast: “aby nie doświadczyć rozczarowania, zwróćcie uwagę na rozkład dnia Nitamy, bo nie pracuje przez cały czas. Jego etat trwa tylko od 10 do 16”.

Mem na sprzedaż
Co ciekawe, w całym tym zalewie słodyczy jedynym elementem prawdziwego obcowania ze zwierzętami jest wspomniane szklane akwarium ze śpiącym wewnątrz żywym kotem. Nie ma poza tym prawdziwych kotów, kociego przytułku, nawet kociej karmy ani zabawek w sklepiku (aby domowemu pupilowi przywieźć pamiątkę z podróży do Japonii). Jedynie rysunki, figurki, pamiątki – wszystko z plastiku, metalu, papieru. Zwierzęta sprowadzono do formy popkulturowego symbolu.
O czym zatem świadczy linia Kishigawa? O lokalnym patriotyzmie i przedsiębiorczości, która potrafi stworzyć coś z niczego? Czy może o tym, że w świecie współczesnej turystyki da się sprzedać absolutnie wszystko, jeśli tylko zadbać o odpowiednią aurę i opakowanie?
I wreszcie – czy wszystkie te podróżniczki z Tripadvisora, które deklarują się w Internecie jako wielkie kociary i miłośniczki zwierząt, faktycznie kochają koty? Bo linia Kishigawa zapewnia niebywałe doznania raczej miłośnikom kocich memów, a nie samych zwierząt. Podobnie jak jogurt truskawkowy, który oferuje jedynie smak syntetycznej truskawki, nie mający niemal nic wspólnego z prawdziwymi truskawkami prosto z pola; podobnie jak internetowe randkowanie, dające jedynie ułudę bliskości; podobnie jak Facebook, Instagram i Snapchat, które… ale wróćmy może lepiej do tematu kolei.


Kawai!
Fetyszystyczna wręcz miłość Japończyków do wszystkiego, co słodkie (kawai), a najlepiej z wibrysami i ogonem, to nie mit. Również kolej nie obroniła się przed zalewem słodyczy. Linia Kishigawa to tylko jeden z kilku “słodkich” punktów japońskiej sieci kolejowej. Pomiędzy stacjami Ichinoseki i Kesennuma w północnej części kraju kursuje na przykład pociąg-Pokemon, pełen bajkowych stworów w całym wnętrzu. A zaledwie kilka kilometrów od Kishigawy pojawia się dowożący nad ocean pociąg-ryba.
Jednak najwyraźniejsze, bo całe ukształtowane w zwierzęce formy, są wagony kolei linowej wjeżdżającej na górę Ikoma. Jeździ tu uśmiechnięty kotek w okularach i piesek z wystającym językiem. Ale na tej linii nie ma już żadnej legendy – kolejka prowadzi po prostu do położonego na górze parku rozrywki, a grupy roześmianych dzieci lgną do przejażdżki we wnętrzu pieska.
Chociaż… czy aby na pewno tylko dzieci?







Zobacz też:





