Casa do Penedo – jak unikatowy dom z kamienia stał się turystycznym viralem

Casa do Penedo, kamienny dom z północnej Portugalii, co pewien czas pojawia się w artykułach typu „pięć najdziwniejszych budynków świata”. Żeby go jednak móc obejrzeć, trzeba mieć szczęście, trochę samozaparcia albo mnóstwo pieniędzy.

Jazda górskimi drogami północnej Portugalii to wyjątkowe doświadczenie. Bywają momenty, kiedy samochód ledwo przeciska się między kamiennymi domami. Czasem trzeba rozgrzać silnik do czerwoności i odważnie wjechać pod górę o nachyleniu w Polsce niespotykanym. Zdarza się też tak, że droga biegnie zakolami, w górę i w dół, a pokonanie zaledwie dziesięciu kilometrów zajmuje ponad pół godziny.

Taką też trasą dojeżdża się na szczyt łańcucha Serra da Lameirinha, pod Casa do Penedo. Podróżnych, którzy tu wjadą, wita rozległy widok na ogołocone wzgórza oraz jednostajny szum turbin wiatrowych, które w ostatnich latach gęsto porosły szczyty portugalskich wzniesień. Wiejący na wyżynie wiatr lekko łagodzi upał południa. I wszystko to składa się na cudowny, pełen wolności krajobraz, tylko… (gdzie jest ta ulica) gdzie jest ten dom?

Na szczycie Serra da Lameirinha
Na szczycie Serra da Lameirinha

Niezwykły letni dom z kamienia

Bo kamiennego domu po prostu nie widać. Choćby się nie wiem jak gimnastykować, wdrapywać na rozrzucone po okolicy skały, próbować obchodzić teren, podskakiwać i kląć pod nosem, Casa do Penedo pozostaje w ukryciu. Od drogi oddziela go kilka dużych głazów, za które nie da się przejść, bo cały teren otoczono gęstą siatką z drutem kolczastym na szczycie.

Oczywiście przy odpowiedniej motywacji można znaleźć sposoby, aby budynek jednak obejrzeć (uwaga na krzaki jeżyn, osty i inne kłujące rośliny, pełniące rolę naturalnych ochroniarzy!). Kiedy już uda się dostać w jego pobliże, naszym oczom ukazuje się rzeczywiście dość dziwna budowla – krzywy dom, którego podstawę konstrukcji stanowią cztery sporych rozmiarów głazy. Ogromne kamienie służą zarówno za fundamenty, jak i za ściany Casa do Penedo.

Na zdjęciach obiekt wydaje się być całkiem spory, ale w rzeczywistości całość jest naprawdę malutka. Kamienny dom przegrałby rywalizację na rozmiary z wieloma domkami sezonowymi z polskich ogródków działkowych. Bo Casa do Penedo jest tak naprawdę niezwykłym domkiem na wakacje. Daczą. Ekstraordynaryjną działkową altanką, zbudowaną przez inżyniera z nieodległego Guimarães w pierwszej połowie lat 70. XX wieku.

Kamienny dom w pełnej okazałości. Widoczny po lewej stronie krzak jest mniej więcej wielkości wysokiego mężczyzny
Kamienny dom w pełnej okazałości. Widoczny po lewej stronie krzak jest mniej więcej wielkości wysokiego mężczyzny

Na tropie architekta

Co ciekawe, choć artykułów opisujących kamienny dom znajdzie się w sieci niemało, żaden z nich nie podaje nazwiska architekta. Twórcy nie wspomina też Wikipedia. Jego dzieło podziwia cały świat, clickbaitowe portale czerpią zyski z publikowania oklepanych kilku zdań o „domu Flintstonów”, ale nikt najwidoczniej nie interesuje się autorem Casa do Penedo.

W poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji nawiązuję kontakt z aktualnym właścicielem kamiennego budynku. – Za powstanie domu i jego architekturę odpowiedzialna jest para: Leonel Marques Rodrigues i Maria José. Leonel był inżynierem włókienniczym, wykształconym w latach 50. we Francji – pisze Vitor Rodrigues (nazwisko właściciela zdradza możliwe rodzinne koneksje z architektem). Po czym kontynuuje: – Leonel nie miał wykształcenia architektonicznego ani doświadczenia w budowie domów. Początkowo projekt Casa do Penedo powstał na sreberku z paczki papierosów. Kiedy budowa ruszyła, dom powstawał w soboty, a wznosili go robotnicy z włókienniczej fabryki Leonela. Niektórzy z nich byli cieślami, inni ślusarzami, ale raczej żaden z nich nie miał doświadczenia w budowie.

Właściciel dodaje, że dom został wkomponowany pomiędzy cztery kamienie, aby zapewnić maksymalną integrację z naturą i wpasować się w krajobraz w maksymalnie dyskretny sposób. Chodziło też o to, aby budynek nie był widziany przez kogokolwiek przechodzącego pobliską drogą.

Leonel i Maria José spędzili tu kilka świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Bywało też, że przyjeżdżali tu z przyjaciółmi odpocząć od letniego upału.

Kamienny dom na tle pobliskich elektrowni wiatrowych
Kamienny dom na tle pobliskich elektrowni wiatrowych
Zbliżenie na wielkie głazy, stanowiące podstawę Casa do Penedo
Zbliżenie na wielkie głazy, stanowiące podstawę Casa do Penedo

Architektoniczny viral

O dyskrecję jeszcze lepiej od architekta zadbał kolejny właściciel. To, czego nie zapewniła natura, dopełnił płot. Oficjalny powód jego postawienia to… zbyt duża liczba turystów. Budynek, który z powodzeniem podbijał clickbaitowe artykuły w stylu „Nie uwierzysz, co oni zbudowali!”, ostatecznie wyrobił sobie swoją własną markę. Na górskie szczyty zaczęli przyjeżdżać turyści, chcący na własne oczy zobaczyć cud architektury. Jak podaje Vitor Rodrigues, jednego dnia zanotowano tu 282 odwiedzających, a rekordowy miesiąc zakończył się wizytą 4200 turystów. Do tego trzeba dodać przyjezdnych, którzy tylko rzucili okiem i pojechali dalej – tych właściciel domu nie zanotował w swoich statystykach.

Tak działają internetowe virale. Zabawne memy, dziwne filmiki, intrygujące zdjęcia, które obiegają sieć w trybie błyskawicy, udostępniane z profilu na profil. Ostatnie lata pokazują, że także miejsca mogą się stać viralami. Bo turyści mają już dość katedr, zamków i kolejek pod Giewontem. Wielu z nas oczekuje czegoś wyjątkowego, niecodziennego. Pisałem kiedyś o tym w kontekście Czarnobyla.

Casa do Penedo jest zatem dość niezwykłym obiektem turystyki z epoki Instagrama. Bo choć nie można mu odmówić atrakcyjności, to przecież w okolicy znajduje się wiele innych, łatwiej dostępnych i nawet bardziej interesujących modernistycznych budynków (kilka z nich pojawi się jeszcze na facebookowym profilu Stacji Filipa), którymi nie interesuje się pies z kulawą nogą. Tymczasem „dom Flintstonów” jest po prostu turystycznym viralem.

Jednak nagła, viralowa popularność turystyczna niesie za sobą zarówno szanse, jak i zagrożenia. Szanse wiążą się z zarobkiem. Zagrożenia – z potencjalną destrukcją, zaśmieceniem, zadeptaniem. I zapewne oba te czynniki sprawiły, że właściciel Casa do Penedo zdecydował się postawić płot z drutem kolczastym. Który, swoją drogą, doczekał się wielu kontrowersji i niejednej internetowej dyskusji. Jedni internauci piszą, że nie ma się czego czepiać, skoro to własność prywatna. Drudzy – że jeśli ktoś decyduje się na silną promocję swojego obiektu, to powinien zadbać choćby o jasne zdefiniowanie godzin otwarcia.

Kamienny dom ukryty wśród natury
Kamienny dom ukryty wśród natury

Lista płatnych „doświadczeń”

Chętni do odwiedzin w kamiennym domu mogą wcześniej wejść na stronę internetową i zamówić prywatną wycieczkę (koszt – 5 euro za osobę). Warto jednak pamiętać, że terminy nie są dostępne na najbliższe dwa dni, więc spontaniczny wypad nie wchodzi w grę (w czerwcu 2021, kiedy pojawiłem się pod Casa do Penedo, w ogóle żadne terminy nie były dostępne). Jeśli wybrany termin będzie dostępny do rezerwacji, Vitor Rodrigues przekonuje, że przyjedzie nawet do pojedynczego turysty.

Oprócz możliwości wycieczki z przewodnikiem, na stronie internetowej budynku znajduje się kilka dodatkowych opcji płatnych wycieczek, marketingowo zwanych „doświadczeniami”. To także znak rozpoznawczy współczesnej turystyki – zgodnie z aktualnymi trendami turyści wolą raczej przeżywać, niż zwiedzać (czemu się wcale nie dziwię). Listę dodatkowych opcji tworzą:

  • doświadczenie Casa do Penedo i pobliskiego Guimarães – 145 euro
  • doświadczenie lunchu w Casa do Penedo – 165 euro
  • poranne doświadczenie – 45 euro
  • popołudniowe doświadczenie – 45 euro.

Na tym lista się nie kończy, bo zainteresowani mogą też wybrać któreś z „wyjątkowych doświadczeń”. To między innymi:

  • tematyczny obiad w Casa do Penedo wraz z wykładem z dziedziny astronomii
  • mini koncert
  • degustacja regionalnych zielonych win
  • piesza wycieczka po okolicy
  • doświadczenie bycia pasterzem przez jeden dzień. Do wyboru: owce, kozy lub krowy.

Aby skorzystać z któregoś z „wyjątkowych doświadczeń”, trzeba zamówić konkretną opcję i poczekać na wycenę. Pytam więc właściciela domu o szacowany koszt jednodniowego wcielenia się w portugalskiego pasterza. Ten odpisuje, że wszystko zależy od rodzaju zwierząt, czasu wypasu i wyżywienia. Po czym dodaje, że trzyosobowa rodzina za całodzienny wypas z lunchem i przekąską zapłaci około 150 euro.

Oferta zawiera wykorzystanie tradycyjnego lokalnego fletu.

Kto by nie chciał poddać się wiejskiej sielance i opiekować się tymi miłymi krówkami przez cały dzień?
Kto by nie chciał poddać się wiejskiej sielance i opiekować się tymi miłymi krówkami przez cały dzień?

Jeżeli zainteresował Cię ten materiał i lubisz pogłębione opowieści o takich miejscach, wesprzyj mnie na Patronite. Gdyby nie Patroni, blog nie miałby szansy istnieć.


Zobacz też:

Cudowna roślina czy drzewo śmierci? Portugalia walczy z eukaliptusem
Zawód: babuszka z Czarnobyla. O masowej turystyce w Strefie Wykluczenia
Konik szwedzki. Zabawka z lasów, która podbiła cały świat
Tasz-Rabat. Kamienna tajemnica jedwabnego szlaku
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

1 komentarz

  1. Krzysiek says: Odpowiedz

    Bardzo ciekawy dom, chciałbym go zobaczyć na żywo :)

Dodaj komentarz