Największy papież na świecie jest opuszczony

Ma 14 metrów wysokości i jest zdecydowanie największym pomnikiem Jana Pawła II na świecie. Jak to się dzieje, że od dawna nikt już o niego nie dba?

Jeśli spojrzeć z odpowiedniej perspektywy, ogromna figura Jana Pawła II góruje nad całą Częstochową. W jej cieniu kryją się bloki, fabryki, ulice, samochody… Z wysokości dawnego kamieniołomu na Złotej Górze papież wygląda trochę jak czarownik, który, podnosząc ręce, rzuca na miasto urok. Zwłaszcza gdy trafi się na odpowiedni moment, w którym wychodzące zza chmury słońce oświetli samą figurę, resztę miasta pogrążając w cieniu.

To nie jedyny pomnik papieża w Częstochowie. Bardziej znany stoi w samym centrum miasta, na placu Daszyńskiego. Jan Paweł II odlany z zielonkawego metalu przemierza płaszczyznę placu z miną strudzonego pielgrzyma. Jeszcze inny metalowy papież stoi pod Jasną Górą – to jeden z pierwszych pomników Jana Pawła II, wzniesiony jeszcze za jego życia. Ponadto po drugiej stronie Jasnej Góry można podziwiać pomnik rodziców Karola Wojtyły. Co więcej, na dziedzińcu Politechniki Częstochowskiej też stanął pomnik papieża, tym razem w formie popiersia.

Pomnik papieża na placu Daszyńskiego w Częstochowie
Pomnik papieża na placu Daszyńskiego w Częstochowie

Jedno miasto i cztery pomniki tej samej postaci – można odnieść wrażenie, że dla Częstochowy postać Jana Pawła II to idealne urozmaicenie dowolnego terenu. Nawet uczelniane patio, zamiast ławek czy zielonego skweru zostało wyposażone właśnie w rzeźbę wielkiego Polaka.

Jednak to pomnik ze Złotej Góry najbardziej wyróżnia się w krajobrazie miasta. Nie ma przecież większej figury Jana Pawła II na świecie. Większy jest Chrystus Zbawiciel z Rio de Janeiro (38 metrów), Jezus Chrystus Król Wszechświata ze Świebodzina (36 metrów) czy Chrystus z boliwijskiego miasta Cochabamba (40 metry wraz z postumentem). Zwłaszcza miasta z krajów Ameryki Południowej chętnie stawiają na wzgórzach figury Jezusa, Maryi oraz rozmaitych świętych. Ale papieża, większego niż w Częstochowie, nikt jeszcze nie zbudował.

"NAJWIĘKSZY spośród Polaków" - tak kilka lat temu reklamowano odsłonięcie figury
“NAJWIĘKSZY spośród Polaków” – tak kilka lat temu reklamowano odsłonięcie figury

A jednak, pomimo tego, nikt o wielkiego Jana Pawła II tu nie dba. U jego stóp poniewierają się puszki, butelki, papierosowe pety i inne imprezowe śmieci. Jak to możliwe?

Ora et carpe diem

„I kto by pomyślał, że odwiedzając Częstochowę można za jednym zamachem zwiedzić pół świata, spotkać Ojca Świętego i zdrowo zakręcić się na karuzeli?!” W tak entuzjastyczny sposób Polska Organizacja Turystyczna reklamowała powstanie nowej lokalnej atrakcji – częstochowskiego Parku Miniatur Sakralnych.

„[Park] pozwala w zaledwie jedno popołudnie przenieść się z Portugalii do Armenii, zwiedzić Plac Świętego Piotra i Ostrą Bramę, pielgrzymować Szlakiem św. Jakuba w Hiszpanii i wysłuchać historię niezwykłych objawień w Medjugorie. Park mieści się w malowniczym jurajskim kamieniołomie z widokiem na fantastyczną trzydziestometrową wapienną ścianę, a jego centralną część od wiosny 2013 zajmować będzie niezwykła roślinność. Wielbiciele ogrodów będą mogli spacerować wśród roślin rodem z Ziemi Świętej i Orientu, zaś na amatorów mocnych wrażeń czeka ponad trzydziestometrowy kompleks podziemnych katakumb! Ale to jeszcze nie wszystko, bowiem podczas wędrówki wśród miniatur można spotkać niezwykłe postaci, znane m.in. z Pisma Świętego. Czekają na nas Mojżesz, Jan Chrzciciel oraz trójka fatimskich dzieci” – można do dziś przeczytać na stronie internetowej POT.

Co więcej: „A po duchowych przeżyciach na wszystkich czeka moc rozrywki – pełne samochodowych szaleństw autodrom i laserowe challengery, jedyne w regionie kino 5D serwujące filmy w technice trójwymiarowej, wzbogacone szerokim wachlarzem efektów, jedyny w Częstochowie park linowy dla dzieci, plac zabaw pełen dmuchańców, zjeżdżalni i z bodajże największym w Polsce kulkolandem! A dla najmłodszych wesoły pociąg i szalona karuzela” – zachwala organizacja.

„Ora et carpe diem” – mógłby zatem brzmieć slogan reklamowy Parku Miniatur Sakralnych w Częstochowie. Od modlitwy do wszystkich uciech nowoczesnego kapitalizmu. W pięć minut z Watykanu do Las Vegas.

Coś jednak nie wyszło. Dziś cały park religijnych miniatur jest opuszczony.

Miniaturowy plac Świętego Piotra porasta coraz wyższa trawa
Miniaturowy plac Świętego Piotra porasta coraz wyższa trawa
Jesteśmy w Watykanie!
Jesteśmy w Watykanie!
A chwilę później - w Santiago de Compostela
A chwilę później – w Santiago de Compostela
Schody katedry w Santiago de Compostela pokrywa gruba warstwa wszystkiego, co spada z okolicznych drzew
Schody katedry w Santiago de Compostela pokrywa gruba warstwa wszystkiego, co spada z okolicznych drzew
Park miniatur sakralnych umożliwiał przyspieszoną podróż po religijnych atrakcjach całego świata. Ale wszystkie świątynie były katolickie...
Park miniatur sakralnych umożliwiał przyspieszoną podróż po religijnych atrakcjach całego świata. Ale, wbrew pierwotnym zapowiedziom, wszystkie świątynie były katolickie…

Dycha na odmalowanie Bozi

– Widział pan tę Bozię niebieską co tu jest? – pyta strażniczka nieczynnego dziś parku. – Moja córa w tamtym roku malowała. Bo ona jest artystycznie uzdolniona. Mówię jej, żeby do TEJ szkoły poszła, to jej się nagle mundurówka ubzdurała.

Obok stoi jej mąż i dopija piwo.

Rodzina samozwańczych strażników parku, zamieszkujących pobliski dom, pobiera opłaty za wejście do nieczynnego parku. 10 złotych od osoby. Ja płacę 10 za dwie osoby i psa – być może ich uwaga jest już nieco stępiona. To oczywiście jawne zdzierstwo i żerowanie na frajerach, ale tym razem wolę wydać dziesięć złotych i mieć spokój przy robieniu zdjęć, a dodatkowo dopytać o szczegóły związane z opuszczonym parkiem.

– Tu są kamery, musimy brać kasę! – zarzeka się kobieta, kiedy zwracam jej uwagę, że biletowanie wejścia na nie swój teren to całkiem sprytny sposób na biznes. I dodaje: – Bierzemy na koszenie trawy, na ochronę. Ostatnio mój mąż złapał ekipę, co wybijała szyby. Dwanaście lat miał ten gówny głów… główny gówniarz. Ale był synem policjanta i nic mu nie zrobili.

– Dwa zgony już tam mieliśmy – smętnym tonem dopowiada mąż. – Chleją i niszczą. Musimy pilnować.

– No i tę Bozię odmalowaliśmy – przypomina strażniczka.

Trzeba przyznać, że ze wszystkich atrakcji parku ogromny papież pozostaje w najlepszym stanie. Nie licząc imprezowego pobojowiska u jego stóp, białe szaty papieża nie są draśnięte jakimkolwiek rodzajem wandalizmu. Czego nie da się powiedzieć o rozwalonych domkach typu Brda i o samych miniaturach – czasem tylko zarośniętych, a czasem i uszkodzonych.

Ogromny Jan Paweł II wyrasta spośród miniatur
Ogromny Jan Paweł II wyrasta spośród miniatur
Złośliwi twierdzą, że jego twarz bardziej przypomina Mariusza Pudzianowskiego, niż papieża
Złośliwi twierdzą, że jego twarz bardziej przypomina Mariusza Pudzianowskiego, niż papieża

Biznesplan, który nie wypalił

Dlaczego park miniatur sakralnych musiał upaść? Krążących po sieci hipotez jest wiele. Od braku reklamy, poprzez za drogie bilety, aż po plotki z pogranicza biznesu i mafii. Trudno powiedzieć, które domysły są prawdziwe. Samozwańczy strażnicy twierdzą, że „część parku zajął komornik”, a „ten pan, co wystawił papieża, to ma baseny w Krakowie i teraz będzie tu budował aquapark”. Trudno jednak uznać to za wiarygodną informację.

Być może swoją rolę odegrało też niekorzystne położenie parku w dzielnicy o charakterze przemysłowym, daleko od Jasnej Góry. Nie mogli tu dotrzeć pielgrzymi, którzy przyjeżdżali do Częstochowy innym środkiem transportu niż samochód. Z kolei zorganizowane wycieczki zazwyczaj mają w mieście lepsze rzeczy do roboty, niż pielgrzymkę do świata miniatur sakralnych. Po co komu miniaturowe sanktuarium, kiedy obok ma prawdziwe, normalnej wielkości?

Niezależnie od prawdziwych powodów finansowego krachu parku miniatur, wyczuwam w tej historii lekki chichot historii. Bo czy to nie dziwne, że w kraju tysięcy pomników i innych upamiętnień papieża Polaka największy jego pomnik pozostaje opuszczony i niezadbany? Można powiedzieć, że właściciel terenu to jest, jakby to powiedzieć, okrutnik, no, po prostu.

W nieczynnych kasach parku do dziś wiszą plakaty sprzed kilku lat
W nieczynnych kasach parku do dziś wiszą plakaty sprzed kilku lat
W Częstochowie? Tam bywałem nieraz
W Częstochowie? Tam bywałem nieraz

Jeżeli zainteresował Cię ten materiał, wesprzyj mnie na Patronite. Gdyby nie Patroni, blog nie mógłby istnieć.


Zobacz też:

Obrona Częstochowy. Czy historyczna zapałczarnia ma szansę przetrwać?
Zwłoki pachnące różami, czyli historia (nie)świętej Marii Adelajdy
Absurdalny sen o luksusie – odwiedziłem 732 opuszczone zameczki dla bogaczy
“Smutne miasteczko”, czyli z wizytą w Licheniu
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

2 komentarzy

  1. Kościół przeżywa potężny kryzys. Dlatego wierni powoli odsuwają się od świątyń i pomników. Nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli Kościół zacznie się oczyszczać, to wierni powoli zaczną wracać do świątyń.

  2. Stanislas says: Odpowiedz

    Bardzo ładny pomnik, szkoda że tak niszczeje, zwiększyć nakłady ze Skarbu Państwa i wysłać ochronę na miejsce

Dodaj komentarz