Jak oceniać akcję #LotDoDomu? Historie pasażerów, zmuszonych do skorzystania z nagłego powrotu, są równie różnorodne, jak rozmaite zakątki świata, z których podróżowali.
Istnieją na świecie miejsca, w których samoloty przypominają raczej podmiejskie autobusy. Daleko im do prestiżowego, dynamicznego środka transportu - w takich miejscach pełnią rolę głośnego, niepewnego i trzęsącego się źródła podstawowej komunikacji z sąsiednią wioską (nierzadko oddaloną o kilkaset kilometrów). Jeżeli popsuje się pogoda, samolot nie wyląduje, a wtedy koniec - jesteś do odwołania uwięziony na skrawku lądu pośród oceanu.
Od dawna kibicuję LOTowi w ich planach rozwoju. Dobrze mieć w kraju prężnie działającego narodowego przewoźnika - co oznacza jego brak, przekonali się m.in. Węgrzy. Dlaczego jednak LOT robi wszystko, żeby pasażerów do siebie zniechęcić? Absurd goni absurd, a szacunku do pasażera nie ma tutaj za grosz.
Najlepsze dni w podróży zdarzają się wtedy, kiedy nie masz planu i zupełnie przypadkiem trafiasz do miejsc, o których nigdy wcześniej nie słyszałeś. Jak choćby miasteczko Big Bend w Suazi.
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak skończy samolot, którym lecicie na wakacje? Może właśnie tak - leżąc pośrodku blokowiska, kusząc eksploratorów rozrzuconymi po pokładzie maseczkami tlenowymi.
Nie ma wątpliwości - Polska stała się atrakcyjnym rynkiem dla linii lotniczych. W Warszawie lądują samoloty coraz ciekawszych i bardziej egzotycznych przewoźników. Samorządowcom spodobała się możliwość posiadania "własnego" lotniska, choćby za cenę kompromitacji i wyrzucenia pieniędzy w błoto. A pasażerowie? Pokochali latanie na tyle, że nie przerażają ich nawet największe podniebne absurdy. Parafrazując popularne powiedzenie: "gdyby głupota miała skrzydła, to dobrze by się jej latało nad Polską".
Po raz kolejny miało być pięknie. Dziewięć atrakcyjnych kierunków i aż 7000 miejsc za 47 złotych - to promocja, z którą nowa linia lotnicza 4You Airlines przebojem chciała wejść na rynek. W tej cenie można by było polecieć do atrakcyjnych europejskich miast, a nawet do Tel Awiwu. Niestety, skończyło się kolejnym rozczarowaniem. Czy raczej, biorąc pod uwagę branżę - falstartem. Już drugim w wykonaniu 4You Airlines.
Co łączy podparyskie Goussainville z wrzynającym się w wody osleńskiego fiordu półwyspem Fornebu? Jedno i drugie miejsce zostało silnie naznaczone piętnem międzynarodowego portu lotniczego. Francuzi wieś opuścili, uciekając przed hukiem Jumbo Jetów nad głowami. Norwegowie na odwrót - zamknęli lotnisko, a teren przywrócili naturze. Oto opowieść o dwóch różnych podejściach do tematu postępu i natury.