W poprzedniej części tekstu opisałem najbardziej niesamowite trasy tramwajowe, jakimi miałem okazję jechać. Tych naprawdę niecodziennych nie jest niestety tak dużo, aby kontynuować wywody o liniach leśnych, bagiennych, plażowych i kosmicznych. Tym niemniej, również w miastach można spotkać niejedną ciekawostkę tramwajową. Oto kilka miejskich linii, które szczególnie zapadły mi w pamięć.
Zimna Góra, Charków
Niedaleko centrum Charkowa wznosi się Zimna Góra (Холодная Гора), dawniej urocze wzgórze z murowaną cerkwią, w latach wojennych miejsce prac zesłańców, a dziś jedno z wielu sporych socjalistycznych blokowisk. Dojechać na Zimną Górę można metrem (swoją końcówkę ma tutaj pierwsza linia podziemnej kolei w Charkowie) lub tramwajem. Przejażdżka tym drugim środkiem transportu trwa oczywiście o wiele dłużej, ale warto poświęcić kilkanaście minut więcej, by zaliczyć stromą wspinaczkę pod górę ulicy Połtawski Szlak. Z tramwaju linii 3 rozciąga się bowiem piękny widok na centrum miasta.


Tramwaje Paryża
Stolica Francji jest miastem, które zdążyło całkowicie zlikwidować swoją sieć tramwajową, by po kilkudziesięciu latach zreflektować się i rozpocząć pracę nad jej odbudową. Pierwsza “współczesna” trasa tramwajowa powstała nad Sekwaną w 1992 roku. Dziś jest ich siedem, jednak, w przeciwieństwie do przedwojennego Paryża, tramwaje nie obsługują już ścisłego centrum, lecz dalsze dzielnice wielkiej aglomeracji.
Spośród paryskich tras tramwajowych szczególną uwagę zwraca linia numer 2, malowniczo biegnąca doliną Sekwany. Niegdyś jeździły tędy pociągi. O kolejowej przeszłości świadczy oddalenie torów od dróg i zabudowań, a także zachowane budynki dworcowe.
Co ciekawe, paryskie tramwaje tworzą tak naprawdę odrębne systemy – linie raczej nie stykają się z sobą. Dość długą “trójkę” wybudowano wzdłuż szerokiej arterii, zwanej Bulwarem Marszałków. Numery pięć i sześć to tak naprawdę nie tramwaj, lecz Translohr (o tym pisałem w poprzedniej części wpisu). Z kolei najnowsza linia, “siódemka”, to idealna propozycja dla miłośników zarówno komunikacji szynowej, jak i lotnictwa – tramwaj dojeżdża do lotniska Orly, po czym przejeżdża długim tunelem pod pasem startowym. Jeśli ustawić się w odpowiednim miejscu, można fotografować tramwaje i obserwować starty samolotów.






Budapesztańska “dwójka” i najdłuższe tramwaje świata
Linia numer dwa budapesztańskiego tramwaju jest wykorzystywana w normalnym ruchu miejskim, ale równie dobrze mogłaby pełnić funkcje turystyczne. “Dwójka”, malowniczo położona nad samym brzegiem Dunaju, nie tylko łączy większość najważniejszych zabytków miasta, ale i zapewnia piękne widoki. Również wykorzystywane wagony dla niejednego turysty mogą być atrakcją – nad Dunajem jeżdżą stare Ganze z lat sześćdziesiątych/siedemdziesiątych. Dzięki nim przejażdżka tramwajem numer dwa jest naprawdę urokliwa.
Inną wartą uwagi budapesztańską ciekawostką są najdłuższe pasażerskie tramwaje świata – Siemens Combino w konfiguracji sześcioczłonowej, osiągające 54 metry długości. Znane choćby z poznańskich torów pojazdy przybierają tutaj formę naprawdę długiej gąsienicy, a jeżdżą wokół centrum na liniach 4 oraz 6. Oczywiście, aby takiemu gigantowi zapewnić bezproblemowe kursowanie, większość torowiska wydzielono od ulicy, nie zlikwidowano jednak jednopoziomowych skrzyżowań i przejść dla pieszych. Bo w końcu miasto nie powinno chować ludzi pod ziemię, prawda?






Trasa na Pleszów, Kraków
Namiastkę industrialnych klimatów byłego Związku Radzieckiego można znaleźć w stolicy Małopolski. Przynajmniej było tak na przełomie dekady – z ręką na sercu przyznam, że od paru lat nie było mnie w tym miejscu; nie podejrzewam jednak, żeby zaszły tam wielkie zmiany.
Pętla na Pleszowie jest oddalona o 45 minut jazdy od krakowskiego starego miasta. Żeby tam dojechać, trzeba przejechać przez blokowiska Nowej Huty, minąć kombinat Huty im. Lenina Huty im. Tadeusza Sendzimira Huty im. Lakshmi Mittala, a następnie wlec się kilkanaście minut między drogą krajową nr 79, a płotem wspomnianego zakładu. Podróż urozmaicają widoki kominów, płot z zasiekami zaraz za oknami tramwaju, oraz przemysłowe nazwy przystanków (Koksochemia, Brama nr 5).
Linia na Pleszów to poradzieckie sieci przemysłowe w pigułce – krótka możliwość odczucia klimatu dla każdego, kto z różnorakich powodów nie może wybrać się na wschód.


Jeszcze dłuższe niz Siemensy Combino w Budapeszcie są CAF-y na linii nr. 1, biegnacej bulwarem Hungaria