Koło donieckiego dworca autobusowego rozłożył się niewielki stragan. Na blacie mienią się w słońcu ciasno poupychane suweniry z flagą Donieckiej Republiki Ludowej, portretami Putina, Stalina i premiera Zacharczenki. Są też pamiątki przedstawiające okryte wojenną chwałą oddziały separatystów. I naklejki z pogardliwym napisem “Jestem dumny, że nie jestem Ukraińcem”.
– Po ile magnesy? – pytam sprzedawcę.
– Te z flagami po 20, z górnikami po 40, a z Putinem po 70 rubli.
– O, widzę, że Putin jest panu drogi – nieudolnie żartuję.
– Bo nasz prezydent jest najlepszy – lodowatym tonem wtrąca stojąca obok emerytka.
***
NASZ prezydent. Donbas odłączył się od Ukrainy, a Rosja nie wcieliła go w swoje granice. I zdaniem większości komentatorów prędko tego nie zrobi; póki co władzę nad terenem sprawują dwie samozwańcze republiki ludowe – Doniecka i Ługańska. Ale dla tutejszych mieszkańców to Putin jest ich prezydentem. A ich kraj to DRL, ŁRL, Rosja, Noworosja albo Związek Radziecki. Na pewno nie Ukraina.
Przemysł pamiątkowy zadziwiająco prężnie działa na terenie tak zwanej Noworosji. Zadziwiająco, bo kto ma kupować przydrogie naklejki z bohaterami ostatniej wojny? Turyści nie przedzierają się przez silnie strzeżone granice, a miejscowy patriotyzm nie tłumaczy popytu na tysiące wzorów separatystycznych suwenirów.
Najwyraźniej interes się jednak kręci. W pamiątkowych i wojskowych sklepikach Donbasu można kupić niemal wszystko. Symbolika radziecka miesza się tu z wizją Świętej Rusi, nacjonalizm z socjalizmem, wojna z wezwaniem do pokoju… Putin bywa tu kreskówkowym superbohaterem, Obama zawsze jest dupkiem, Poroszenko – faszystowską świnią, a dowódcy brygad – ikonami noworosyjskiej rewolucji.
Tylko na podstawie pamiątek można opowiedzieć niemal całą historię donbaskiej wojny:
To dopiero początek materiałów z terenu Noworosji. Interesujesz się tym tematem? Polub Stację Filipa na Facebooku, żeby nie przegapić artykułów na blogu i w innych miejscach :)
Wydałabym na te cuda wszystkie pieniądze *________*
I nie wywiozłabyś ich przez Ukrainę :) (a przez Rosję wyjeżdżać nie wolno)
Naprawdę AŻ TAK kontrolują bagaż, że znaleźliby kilka takich małych pierdółek schowanych np w poskładanej bluzie?
To zależy. Zdarzają się kontrole całkowite – mi jeden żołnierz wyciągał wszystkie rzeczy, włącznie z brudnymi gaciami, sztuka po sztuce.