- Kup pan skarpetkę.
- Po co mi skarpetka? - spytałem, brutalnie przebudzony z silnego, pociągowego snu.
- No, a po co są skarpetki? Żeby ciepło było, taka chlapa za oknem - mruknęła, a wraz z jej odpowiedzią doleciał do mnie smród alkoholu przemieszanego z poranną kawą. - Czarne, białe, nawet mam w kolorowe paseczki - powiedziała, i, głowę bym dał, w wyjątkowo wredny sposób mrugnęła okiem.
- Jakiegoś popiersia Lenina w tej swojej torbie nie masz?
- Akurat zabrakło.
- To nie kupię i skarpetek. Chcę spać - mówię i składam z powrotem głowę na stoliczku.