• Były ZSRR
  • Słonecznik dla dresów

    W Nowym Bugu zrozumiałem, że moje zainteresowanie miejscami, gdzie kompletnie nic nie ma, kwalifikuje się powoli do konsultacji psychiatrycznej. Bo po prostu... nic tam nie było. Rozwalone postsowieckie kino, targ, parę pomników, jeden bar, w którym akurat zabrakło jedzenia. Przy targu ktoś miejscowy postawił sobie rozległą pagodę, w której mieści się opisany chińskimi znaczkami sklepik z odzieżą. Dlaczego? "No bo tak" - wzruszyła ramionami sprzedawczyni.
  • Były ZSRR
  • Zaporoski zombie-land

    Według internetowych relacji sklep spożywczy w Stepnogorsku nie istnieje. Nie ma w nim świeżego chleba, półek pełnych wódki, dwóch lodówek z lodami na patyku. - Wie pani, co piszą o was w Internecie? - pytam sprzedawczynię w średnim wieku (której nie powinno tu być). - Tak, że Stepnogorsk to miasto duchów. - Mało tego, spotkałem się nawet z określeniem zombie-land. - No i słusznie, my wszyscy dawno umarliśmy. Niech pan jeszcze dopisze, że polujemy na miejscowe psy i zjadamy je na surowo...
  • Były ZSRR
  • Polsko-radziecki dziki zachód

    "Kocham Polskę" oraz "Ich liebe Deutschland" - metalowe kłódki z takimi wygrawerowanymi napisami zawisły niedawno na moście łączącym polski Kostrzyn z niemieckim Kietz. Jeszcze przed wojną nie było tu żadnego podziału, więc tylko Heimat kochano w Kostrzynie, a tęsknić nie było za czym. Potem Odra stała się wyznacznikiem granicy. Nietypowej, jak na te tereny, bo polsko-radzieckiej. Śpiewna mowa rosyjska przez kilkadziesiąt lat niosła się nad rzeką, by następnie ucichnąć, podobnie zresztą jak niemieckie szwargotanie i polskie syczenie. Dzisiaj miasto nie leży już nad Odrą, a przyroda powoli odzyskuje zabrane jej niegdyś tereny.