Kazachstan: wielka wędrówka tramwajów

Ochroniarz zajezdni tramwajowej w Ust-Kamienogorsku (wschodni Kazachstan, prawie 4200 kilometrów w linii prostej z Warszawy) spogląda na mnie z klasyczną dla ochroniarzy mieszanką znudzenia i podejrzliwości.

– Skąd się tu wziął?
– Z Polski.
– Z Polski… Ja w Polsce służyłem.
– Gdzie, jeśli można spytać?
– Strachów.
– Ach, Strachów. Po polsku Pstrąże. Słynne miejsce. To jedno z dwóch polskich “miast duchów” pozostałych po wyjeździe Armii Radzieckiej. Po was już nikt tam nie mieszkał, wszystkie bloki zostały opuszczone – na próżno usiłuję w oczach ochroniarza odnaleźć choć cień zainteresowania losami miejsca, w którym stracił dwa lata ze swojej młodości. – Może opowie pan co nieco o tamtych czasach?
– Nie ma czego – mężczyzna kręci głową. – Wiesz co? Tylko się nie obraź. Mówiliśmy wtedy, że Polska to dupa, a Strachów to dziura w tej dupie. Tyle mam do powiedzenia.

Krajobraz Ust-Kamienogorska, widok z kładki nad dworcem kolejowym
Krajobraz Ust-Kamienogorska, widok z kładki nad dworcem kolejowym
Tramwaj w Ust-Kamienogorsku. "Jedynka" właśnie wyruszyła w trasę spod dworca kolejowego
Tramwaj w Ust-Kamienogorsku. “Jedynka” właśnie wyruszyła w trasę spod dworca kolejowego

Tatry na ratunek

Nie dziwię się słowom ochroniarza, który – jako żołnierz radziecki – zapewne nie wiedział nawet, gdzie się dokładnie znajduje. Kilkudniowy transport pociągiem, transfer do zamkniętego miasta na poligonie, a potem kilkanaście miesięcy zamknięcia pośrodku lasu. – Był pan gdzieś w ogóle poza garnizonem?  – pytam, a mężczyzna przecząco kręci głową.

Tymczasem w końcu udaje mi się wejść do zajezdni. Moim przewodnikiem będzie Michaił, trzydziestosiedmioletni miłośnik komunikacji miejskiej. Od 2018 roku pełni w Ust-Kamienogorsku rolę głównego inżyniera przedsiębiorstwa tramwajowego. Jak sam mówi – tramwaje kochał od dziecka, a pierwszą pracę w zawodzie wykonywał już od 16 roku życia. Jego wykształcenie to “inżynier komunikacji miejskiej”.

Przechadzając się po terytorium zajezdni, mijamy wiele wagonów, które już nigdy nie pojadą. To przede wszystkim słynne KTM5 – symbol radzieckiej tramwajowej myśli technicznej, nie raz pojawiający się już na łamach Stacji Filipa. Jest także jedyny w Kazachstanie wagon 71-134K z Petersburga.

Tramwaje odstawione w ust-kamienogorskiej zajezdni tramwajowej
Tramwaje odstawione w ust-kamienogorskiej zajezdni tramwajowej

Szczególną uwagę Michaił zwraca jednak na Tatry – wagony z podwójnego demobilu, dawno temu kursujące po ulicach Berlina, później ściągnięte do Ałmatów – największego miasta Kazachstanu, a wreszcie, po upadku ałmatyńskiego przedsiębiorstwa tramwajowego, zakupione przez Ust-Kamienogorsk. Mało które tramwaje poznały taki kawał świata.

– Te tatry tak naprawdę uratowały miejską sieć tramwajową – komentuje Michaił. – Pracujemy nad wdrożeniem do ruchu jak największej ich liczby. Mamy nadzieję, że za jakiś czas nie trzeba już będzie wykorzystywać przestarzałych radzieckich KTM5.

W 2018 roku media obiegła wieść o wstrzymaniu ruchu tramwajowego w Ust-Kamienogorsku. Przedstawiciele miasta przekonywali wówczas, że to tylko czasowe rozwiązanie. Mało kto dawał temu wiarę, bo w większości miast byłego Związku Radzieckiego (oraz aglomeracji Łódzkiej) “zawieszenie” oznacza tak naprawdę likwidację. Finansowa sytuacja przedsiębiorstwa, znajdującego się od 20 lat w prywatnych rękach, była na tyle zła, że z powodu narosłych długów wstrzymano nawet dostawy energii do sieci trakcyjnej.

– Ostatecznie cały majątek przedsiębiorstwa zlicytowano na otwartej aukcji za 443 miliony tenge – opowiada Michaił. – Tramwaje przejęła spółka, nad którą pieczę sprawują władze okręgu. Czyli wszystko wróciło pod państwową opiekę.

Jedną z pierwszych decyzji nowej spółki był zakup tramwajów z Ałmatów. Do Ust-Kamienogorska trafiło 13 Tatr KT4DtM, z których 9 wyjeżdża dziś na linie. Dlaczego w dawnej stolicy nie były już potrzebne?

Tatra KT4DtM na ulicach Ust-Kamienogorska. W latach 1985-2013 wagon woził berlińczyków. Później trafił na ostatnie dwa lata funkcjonowania tramwaju w Ałmatach. Do Ust-Kamienogorska sprowadzony został w maju 2018 roku
Tatra KT4DtM na ulicach Ust-Kamienogorska. W latach 1985-2013 wagon woził berlińczyków. Później trafił na ostatnie dwa lata funkcjonowania tramwaju w Ałmatach. Do Ust-Kamienogorska sprowadzony został w maju 2018 roku

Opuszczone tramwaje Ałmatów

Dziewięćset kilometrów na południowy wschód, pośród kwadratowej siatki ulic Ałmatów, rozciąga się zaniedbany teren dawnej zajezdni tramwajowej. Przy wejściu widać nieśmiałe próby hipsterskiego przekształcania terenu w miejsce alternatywnych imprez. Pomalowane na niebiesko europalety najwidoczniej nawet w Kazachstanie uznawane są coś wystarczająco fajnego, by na ich bazie budować nowy wizerunek zaniedbanych dotychczas miejsc. Prócz europalet stoją też dwa kontenery, nad którymi wisi napis “DEPO Evolution Park”. W godzinach wieczornych chyba toczy się tutaj jakieś życie.

Ale tylko przy bramie. Dalej rozciąga się teren patrolowany przez sennego ochroniarza, a za nim – upadające budynki zajezdni tramwajowej, funkcjonującej tutaj od 1941 roku. Od kiedy cztery lata temu władze dawnej kazachskiej stolicy podjęły decyzję o ostatecznej likwidacji miejscowej sieci tramwajowej, zajezdnia przestała być komukolwiek potrzebna.

Podstawowe pytanie brzmi: czy w środku nadal zachowały się wagony?

– Nie można wejść. Nie można. Nie można wejść – słabym rosyjskim powtarza ochroniarz. Wyciągam niewielką sumę pieniędzy i próbuję klasycznej metody drobnego przekupstwa. Ochroniarz patrzy zdziwiony i powtarza: – Nie można wejść. – Po czym zawraca do budki strażniczej.

A więc wzruszam ramionami i wchodzę. Sądząc po ilości graffiti na ścianach, nie jestem tutaj pierwszym odwiedzającym. Być może to chłopaki z DEPO Evolution Park przychodzą tutaj wieczorami, ćwicząc umiejętności artystyczne. Niektóre rysunki naprawdę robią wrażenie – zwłaszcza ogromna postać upiornego żołnierza.

Upiorny strażnik pilnuje opuszczonej zajezdni tramwajowej. Nie zachodzi tu wielu odwiedzających, więc ma czas, żeby w spokoju spalić papierosa
Upiorny strażnik pilnuje opuszczonej zajezdni tramwajowej. Nie zachodzi tu wielu odwiedzających, więc ma czas, żeby w spokoju spalić papierosa

Główny budynek zajezdni składa się z trzech części. Jedną tworzyły pomniejsze warsztaty i pokoje pracowników. W dwóch pozostałych napotykam tory i leżące pod nimi kanały naprawcze. A najważniejsze – są tramwaje! Tramwaje, które już nigdy i nigdzie nie pojadą.

Ta Tatra T3D #PCB pochodzi z niemieckiego Chemnitz, gdzie pracowała do 2002 roku
Ta Tatra T3D #PCB pochodzi z niemieckiego Chemnitz, gdzie pracowała do 2002 roku
Wagon #1040 również wykupiono z Chemnitz. Rok produkcji - 1976
Wagon #1040 również wykupiono z Chemnitz. Rok produkcji – 1976
Stojący w centralnej części zajezdni tramwaj to berlińska Tatra KT4DtM #1009. Ust-Kamienogorsk nie zdążył uchronić tego wagonu przed dewastacją
Stojący w centralnej części zajezdni tramwaj to berlińska Tatra KT4DtM #1009. Ust-Kamienogorsk nie zdążył uchronić tego wagonu przed dewastacją

Co ciekawe, także likwidacja tramwajów w Ałmatach początkowo miała być tylko “zawieszeniem”. To standardowa zagrywka władz lokalnych od Władywostoku po Łódź, zdających sobie sprawę, że mało kto aprobuje tego rodzaju działania. W takich sytuacjach mówi się o konieczności remontu, o względach bezpieczeństwa. Kiedy lokalni mieszkańcy przyzwyczają się już do nowych tras przemieszczania się po mieście, temat transportu szynowego zamiatany jest pod dywan. I tylko czasem ktoś na lokalnym forum spyta “skąd te korki?!”

Od mojej wizyty w opuszczonej zajezdni nie minął nawet rok, a miejsce, sądząc po relacjach kazachskich miłośników transportu, wygląda już zgoła inaczej. W oknach brak szyb. Przybyło graffiti, niestety nie tego najwyższej klasy. Wagony zostały natomiast… podpalone. Może nie należy się temu dziwić, biorąc pod uwagę jakość ochrony? Albo – przede wszystkim – stan ludzkiego umysłu?

Tatra T3D w październiku 2018...
Tatra T3D w październiku 2018…
...i w sierpniu 2019. Fot. Daniar Safiułlin, źródło: http://transphoto.ru/photo/1243700/ [publikacja za zgodą autora]
…i w sierpniu 2019. Fot. Daniar Safiułlin, źródło: http://transphoto.ru/photo/1243700/ [publikacja za zgodą autora]

Ta historia ma jednak także pozytywnych bohaterów. To Michaił i reszta pracowników przedsiębiorstwa tramwajowego w Ust-Kamienogorsku, którzy swoją determinacją nie pozwolili na pozbycie się komunikacji szynowej z ulic miasta. Kiedy piszę te słowa, jestem w trakcie załatwiania schematów niektórych części zakupionych Tatr. Upadłemu przedsiębiorstwu tramwajowemu w Ałmatach trudno było pamiętać o tym, żeby przekazać odpowiednią dokumentację techniczną; w związku z tym każdy dzień eksploatacji tramwajów w Ust-Kamienogorsku to ofiarna praca wykonywana niemal na oślep.

A niemymi bohaterami są także… same Tatry. Czy w 2011 roku, kiedy namiętnie fotografowałem je na ulicach Berlina, mógłbym się spodziewać, że za 8 lat zobaczymy się pół świata dalej, na kazachskim stepie?

Tatra KT4DM na ulicach Berlina w 2011 roku. Ten konkretny egzemplarz jeździ obecnie we Lwowie
Tatra KT4DM na ulicach Berlina w 2011 roku. Ten konkretny egzemplarz jeździ obecnie we Lwowie

Zobacz też:

Tramwaje na stepie. Smutna historia Temirtau
Stacja Świetlisty Szlak
Autostopem przez Kirgistan. Baba Wanga, wielbłąd i polscy naziści (1)
Adres: cmentarzysko samolotów
ZNTK Poznań na ślepym torze
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

Dodaj komentarz