Opuszczony sen oligarchy

W mistycznych murach kompleksu Aalam-Ordo miały się zrodzić same wielkie rzeczy: odrodzenie ducha narodu, rozwinięcie międzypokoleniowej współpracy, propagacja wiedzy i wolnej myśli, a nawet odkrycia na miarę Nagrody Nobla. Coś nie wyszło.

Do Aalam-Ordo dojeżdżam marszrutką z pobliskiego miasteczka Kadży-Saj. Nie jest daleko: jakieś pięć kilometrów prostą drogą. Żal jednak czasu na spacer, kiedy słońce chyli się ku zachodowi. Łapię więc przejeżdżającą marszrutkę, uprzednio pytając o cenę. – Siadaj, siadaj – macha ręką kierowca. Czyżby chciał mnie po prostu podrzucić?

Nie tym razem: – Ile możesz dać? – słyszę przy wysiadaniu. – Ze sto pięćdziesiąt?
– Za pięć godzin jazdy płaciłem trzysta, a pan chce połowę tego za pięć kilometrów?
– Miejscowe kosztują drożej…
– Nie jestem tu pierwszy raz – kłamię, wciskając kierowcy trzydzieści somów (i tak wyższą kwotę w porównaniu do cen dla miejscowych).

Kierowca psioczy pod nosem i zostawia mnie pośrodku pustkowia. Po lewej stronie faluje Issyk-kul, drugie pod względem wielkości górskie jezioro świata. Po prawej wznoszą się piaszczyste góry, momentami przypominające olbrzymie chodzące wydmy. Pośrodku tego krajobrazu majaczą bezładnie rozrzucone mury, bramy, płoty i dziwne malowidła.

Ciężarówka mija ruiny Aalam-Ordo
Ciężarówka mija ruiny Aalam-Ordo
Widok z góry na kompleks Aalam-Ordo. W tle jezioro Issyk-kul
Widok z góry na kompleks Aalam-Ordo. W tle jezioro Issyk-kul

Plany

“Nie ma na świecie niczego podobnego do ośrodka Aalam-Ordo, budowanego właśnie na nabrzeżu jeziora Issyk-kul. W Indii istnieją aśramy, w Ameryce i Rosji – centra naukowe. Ale do dnia dzisiejszego nie było na świecie miejsca łączącego naukę z duchowością.

W 365 jurtach Aalam-Ordo zamieszka 365 młodzieńców. W 36 jurtach co roku po dwa-trzy miesiące będą mieszkać mędrcy, ale bynajmniej nie po to, by dawać wykłady. Nie będzie planu zajęć ani naukowej dyscypliny. Przez te dwa-trzy miesiące młodzi ludzie i mędrcy będą wspólnie dyskutować, wymieniać się myślami. (…)

Aalam-Ordo będzie chronić prawa autorskie. Jeżeli młodzieniec podczas sporu z mędrcem wpadnie na nowy pomysł, to nikt nie będzie mógł odebrać mu autorstwa tej myśli. Tymczasem w centrach naukowych, z powodu istniejącej hierarchii, często kradnie się cudze zasługi. W Aalam-Ordo będzie to niedopuszczalne! Mam nadzieję, że z tych murów wyjdą przyszli laureaci Nagrody Nobla.

Issyk-Kul stanie się źródłem, które podaruje światu najmądrzejszych ludzi. O ich odkryciach będzie głośno na innych ziemiach, na przykład w Ameryce albo Chinach.”

Tak pisał (a jego styl starałem się zachować dość wiernie) pomysłodawca Aalam-Ordo – milioner Taszkuł Kereksizow, były prezydencki sekretarz, późniejszy deputowany do parlamentu, jeden z najbogatszych ludzi w Kirgistanie. Jak to się mawia w krajach byłego Związku Radzieckiego: oligarcha. Czyli jednocześnie biznesmen i polityk, członek grupy trzymającej władzę.

Jedną z cech wspólnych większości oligarchów jest zamiłowanie do podejmowania szczytnych celów i tematów. Patriotyzm, ekologia, rozwój świadomości narodowej, kwestia pozostawionego po sobie Wielkiego Dzieła… Tak było i tym razem: Taszkuł Kereksizow, z zapałem i typową dla krajów wschodu kiczowatą emfazą, zabrał się za budowę Aalam-Ordo. W Kirgistanie krąży plotka, że na budowę wydano ponad milion dolarów. Mawia się też, że bezpośrednią przyczyną budowy kompleksu była kampania przed wyborami do parlamentu w 2007 roku. Kereksizow od dwóch lat pełnił rolę deputowanego do Żogorku Kenesza (jednoizbowego parlamentu Kirgistanu), ale jego polityczną karierę brutalnie przerwało rozwiązanie zgromadzenia przez prezydenta kraju. W 2007 roku ponownie wystartował w wyborach mandatu. Odnowienie mandatu nie udało się milionerowi; jednocześnie porzucona została budowa Aalam-Ordo.

Rysunki w narodowym stylu wycierają się z dnia na dzień coraz bardziej
Rysunki w narodowym stylu wycierają się z dnia na dzień coraz bardziej

Rzeczywistość

Nie ma tu dziś ani 365 młodzieńców, ani 36 mędrców starego pokolenia. Są za to krowy, owce, kozy, zgraja psów i kilkoro ochroniarzy. Ci jeżdżą w jedną i drugą stronę białym samochodem terenowym. Milionerzy dbają o swój dobytek, nawet gdy składa się on wyłącznie ze ścian i płotów.

Na murach blakną w mocnym kirgiskim słońcu malunki powiązane z narodową historią i kulturą. Pośrodku wszystkiego znajduje się wielki portret uśmiechniętego Sajakbaja Karałajewa, wielkiego manasczy – opowiadacza narodowego eposu.

Bo “Manas”, kirgiski epos narodowy, to nie tylko wyjątkowe świadectwo kirgiskiej kultury, ale także jeden z najobszerniejszych poematów na świecie, liczący aż 500553 wersów (dla porównania: “Pan Tadeusz” składa się z zaledwie 9721 wersów). Istnieją ludzie, którzy znają jego treść… na pamięć. To właśnie tak zwani manasczy – zawodowi opowiadacze, przez wieki będący jedynym źródłem przekazywania treści poematu. W 1995 Kirgistan świętował tysiąclecie powstania “Manasa”, podczas gdy pierwsza spisana wersja eposu powstała dopiero pod koniec XVIII wieku.

“Manasowi” poświęcona jest osobna dyscyplina naukowa, zwana manasoznawstwem. O znaczeniu eposu i jego opowiadaczy dla kultury kirgiskiej świadczy też fakt, że jeden z najsłynniejszych manasczy, Sajakbaj Karałajew, znalazł się na pięćsetsomowym banknocie. Oraz na murze pośrodku kompleksu Aalam-Ordo. A także… na szczycie gór, wysoko ponad ośrodkiem – zbudowano tam kilkumetrowej wysokości figurę wielkiego opowiadacza.

Chcę dostać się do środka, ale odstraszają mnie zgraje ujadających psów oraz częste przejazdy ochroniarzy. Podchodzę więc do jednej z zamkniętych bram i czekam na patrol. Gdy po paru minutach samochód pojawia się w pobliżu bramy, głośno nawołuję ochroniarzy. Być może trzeba im wcisnąć w łapę sto somów dla świętego spokoju?

Samochód zatrzymuje się, ale ochroniarze patrzą na mnie beznamiętnie, po czym odjeżdżają. Tym razem trzeba się nagimnastykować i porobić zdjęcia przez dziury w płocie. Co ciekawe, w Internecie można znaleźć niedawne zdjęcia ze środka kompleksu. Na tle malowideł fotografują się ludzie, których trudno posądzić o ucieczkę przed psami i ukrywanie się przed ochroną. Czy mogłoby to znaczyć, że teren dopiero od niedawna objęty jest opieką?

Centralne miejsce kompleksu Aalam-Ordo zajmuje portret Sajakbaja Karałajewa
Centralne miejsce kompleksu Aalam-Ordo zajmuje portret Sajakbaja Karałajewa
Karałajew patrzy też na ruiny z wysokości
Karałajew patrzy też na ruiny z wysokości
Dzięki teleobiektywowi można dojrzeć detale figury wielkiego manasczy
Dzięki teleobiektywowi można dojrzeć detale figury wielkiego manasczy

Na pamiątkę kirgiskiego Majdanu

Ponad Aalam-Ordo wznosi się jeszcze jedno wielkie malowidło. Na pierwszy rzut oka wygląda jak integralna część kompleksu – dopiero uważne przestudiowanie jego treści zdradza, że obraz powstał parę lat po zaprzestaniu budowy ośrodka.

Centralną część rysunku zajmuje przedstawienie dziewięciu młodzieńców, duszonych przez ogromnego wężosmoka. To prawdopodobnie symbol korupcji i innych pokus, czyhających na wszystkich, którzy chcieliby zmienić kirgiską codzienność. Młodzi Kirgizi walczą z silnym uściskiem stwora, ale ich dumne pozy każą myśleć, że koniec końców dobro zwycięży. Tym bardziej, że środkowy młodzieniec powiewa czerwoną flagą narodową Kirgistanu.

Kluczem do zrozumienia całości jest fragment przedstawiający budynek Białego Domu (pałacu prezydenckiego) w Biszkeku, na którego dachu czają się snajperzy. To przedstawienie rewolucji z 2010 roku – ofiarami kirgiskiego Majdanu stało się wówczas ponad sto osób, zastrzelonych podczas masowych protestów wymierzonych przeciwko prezydentowi Kurmanbekowi Bakijewowi. Ściana pod Aalam-Ordo pełni więc rolę upamiętniającą ofiary rewolucji.

Ta ściana została postawiona parę lat po wstrzymaniu budowy Aalam-Ordo
Ta ściana została postawiona parę lat po wstrzymaniu budowy Aalam-Ordo
Młodzi Kirgizi walczą z pokusami władzy i pieniądza
Młodzi Kirgizi walczą z pokusami władzy i pieniądza
Po prawej stronie ściany widać wspomnienie kirgiskiej rewolucji z 2010 roku. To swego rodzaju pomnik na cześć poległych
Po prawej stronie ściany widać wspomnienie kirgiskiej rewolucji z 2010 roku. To swego rodzaju pomnik na cześć poległych

Zamiast epilogu

Zbierając materiały do tego tekstu, natrafiam na hurraoptymistyczny artykuł o nowych planach Taszkuła Kereksizowa. “Czegoś takiego nie będzie nigdzie na świecie!” – głosi tytuł.

A dalej: “Taszkuł Kereksizow to Kirgiz zamieniający marzenia w rzeczywistość. Na brzegach jeziora Issyk-kul stworzył dwa niepowtarzalne centra kulturowe: Ruch-Ordo i Aalam-Ordo. Następny jego plan to budowa wsi lub teatru na stokach góry Manastasz w Stanach Zjednoczonych...”


Cenisz ciekawostki z dalekich stron? Wesprzyj mnie na Patronite :)


Zobacz też:

Tasz-Rabat. Kamienna tajemnica jedwabnego szlaku
Autostopem przez Kirgistan. Baba Wanga, wielbłąd i polscy naziści (1)
Diabelski młyn w Oczamczirze (2016)
Pewnego razu na Dalekim Wschodzie. Najdziwniejsza eksploracja w życiu
Fanpage Stacji Filipa na Facebooku

Dodaj komentarz